Cyberatak potwierdziło już hiszpańskie ministerstwo obrony w zatwierdzonym 15 marca rocznym raporcie w sprawie bezpieczeństwa narodowego (IASN). Z dokumentu tego wynika, że do wrogiej ingerencji na wewnętrzną sieć resortu doszło w ostatnich miesiącach.

Reklama

Według raportu, który we wtorek relacjonuje dziennik "El Pais", za atakiem stoi "zagraniczna siła", której agenci mieli zainfekować wewnętrzną sieć hiszpańskiego ministerstwa obrony groźnym wirusem.

"Wirus, zanim został wykryty, zajął komputery ministerstwa przez okres ponad trzech miesięcy. Osoby, które zainfekowały sieć, poszukiwały w niej informacji dotyczących przemysłu zbrojeniowego" - napisała madrycka gazeta.

Autorzy raportu wskazują, że za cyberatakiem na hiszpańskie ministerstwo obrony "stoi inne państwo". Wniosek taki opierają na złożoności operacji, którą był atak na wewnętrzną sieć resortu. Hiszpańscy eksperci ds. bezpieczeństwa odrzucają tezę, iż za przeprowadzonym atakiem stoją hakerzy lub cyberaktywiści.

Prowadzone obecnie śledztwo koncentruje się wokół źródła, przez które wirus trafił do komputerów hiszpańskiego ministerstwa obrony. Prawie całkowicie wykluczono możliwość zainfekowania ich od wewnątrz.

Z szacunków władz w Madrycie wynika, że Narodowe Centrum Kryptologiczne (CCN), współodpowiedzialne za bezpieczeństwo sieci hiszpańskiej administracji publicznej, w 2018 r. odparło ponad 38 tys. cyberataków. Blisko 60 proc. z nich skierowanych było przeciwko sieci internetowej urzędów państwowych.

Z kolei według danych Narodowego Instytutu Cyberbezpieczeństwa (Incibe) w 2018 r. doszło do 111,5 tys. ataków informatycznych na sieci hiszpańskich instytucji publicznych oraz firm z tego kraju działających głównie w sektorze finansów, transportu oraz energetyki. Dla porównania w 2017 r. zanotowano 123 tys. takich ataków, natomiast w 2013 r. niespełna 9 tys.

Reklama