Prezydent, słuchając zaleceń naczelnego dowódcy wojsk amerykańskich w Iraku gen. Davida Petraeusa, ma zmniejszyć do sierpnia 2008 roku liczebność wojsk USA w Iraku do 130 tysięcy. Obowiązek walki z różnymi plemiennymi milicjami spadnie na barki miejscowej policji. Jej funkcjonariusze uczestniczą w przyspieszonych szkoleniach i zajęciach motywujących, bo dotąd nie byli zbyt chętni do nadstawiania głów za współbraci.
Ostatnim pomysłem na większe ich zaangażowanie do przykładnej służby jest wypuszczanie do miasta mieszanych iracko-amerykańskich patroli. Jak twierdzi CNN, gdy w tej samej dzielnicy obok Irakijczyków stacjonują też wojska USA, żołnierze iraccy wolą siedzieć poukrywani na posterunkach i nie spieszy się im do przeszukiwania podejrzanych budynków czy zatrzymywania pojazdów.