Na ubiegłotygodniowym szczycie UE "francuski prezydent storpedował unijną politykę rozszerzenia, pozbawił blok jednego z jego najważniejszych narzędzi polityki zagranicznej, podważył wiarygodność unijnych obietnic i zdestabilizował sąsiednie Bałkany" - czytamy na łamach brytyjskiego dziennika. A wszystko to ze strony przywódcy, który uważa siebie za polityka pełnego europejskiego ducha solidarności i współpracy - dodaje gazeta.
Zdaniem "FT" decyzja Rady Europejskiej o nierozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Albanią i Macedonią Północną może "osłabić UE i zrujnować jej aspiracje do pełnienia roli geopolitycznej potęgi".
Jak przypomina gazeta, w czerwcu 2018 roku kraje UE potwierdziły perspektywę członkostwa dla tych dwóch krajów bałkańskich, jednak możliwość rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych uzależniono od wdrażanych reform i przesunięto na czerwiec 2019 roku. W czerwcu br. UE ponownie odłożyła tę decyzję, "obiecując wydanie zgody" na październikowym szczycie, "tylko po to, by dwaj niedoszli kandydaci zderzyli się z francuskim +Non+" - zauważa dziennik.
"FT" podkreśla, że oba te kraje dołożyły w tym czasie "wszelkich starań". "Albania uległa unijnej presji, by niezależny zespół zweryfikował wszystkich albańskich sędziów oraz dała unijnej agencji ochrony granic zewnętrznych Frontex dostęp do operacji własnej policji. Macedonia Północna poszła znacznie dalej, zmieniając nawet nazwę państwa w celu zakończeniu trwającego dwie dekady sporu z Grecją i otwarcia sobie drogi do UE. Premier Zoran Zaew, prawdziwy reformator, zgadzając się na to porozumienie, wykazał się wielką odwagą i zainwestował w nie wiele swojego politycznego kapitału. Teraz, kiedy UE nie dotrzymała słowa, może zostać odsunięty od władzy" - czytamy w komentarzu.
Gazeta przypomina, że Macron miał na poparcie swojej decyzji dwa argumenty: po pierwsze, że zanim do UE dołączą nowi członkowie, musi ona sama wzmocnić już obowiązujące polityki i własne instytucje; po drugie, że sam proces rozszerzenia jest wadliwy, gdyż oferuje nowym członkom pełne korzyści od samego początku, bez możliwości korekty ich ewentualnego późniejszego odejścia od reguł.
Choć "FT" ocenia, że argumenty te "są słuszne", podkreśla jednocześnie, że "nie ma powodu, dla którego nie można byłoby zająć się tymi sprawami już po rozpoczęciu formalnych negocjacji akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią, które prawdopodobnie potrwają dekadę".
"Pojawiają się jednocześnie głębokie obawy dotyczące przestępczości zorganizowanej, korupcji i rządów prawa, zwłaszcza w Albanii, której mafia zyskała na znaczeniu w niektórych krajach UE. Dania i Holandia również odrzuciły Tiranę. Jednak odmawiając negocjacji też Skopje, Francja pokazała, że nie chce żadnego rozszerzenia" - czytamy w komentarzu.
"Zamykając drzwi dla ekspansji, Francja pozostawia UE bez wiarygodnej polityki w kwestii relacji z sąsiadami, nie tylko z całym regionem Bałkanów Zachodnich, lecz także z takimi krajami jak Mołdawia, Ukraina czy Gruzja. (...) Jeśli UE nie będzie potrafiła zbudować na swoich peryferiach stabilnej orbity, na dalszych etapach będzie miała problemy z prowadzeniem autonomicznej polityki zagranicznej, co może być głównym celem Paryża" - ostrzega londyński dziennik.
"Jeśli Zaewa w Macedonii Północnej zastąpią twardzi nacjonaliści, którzy sprzeciwią się porozumieniu w sprawie nazwy państwa z Grecją i podburzą w regionie panalbańskie nastroje, Bałkany znów mogą czekać mroczne dni" - przewiduje "Financial Times".