Erdogan już 5 stycznia mówił, że Turcja wysyła swoje wojska. W wywiadzie telewizyjnym stwierdził wtedy, że tureccy żołnierze "stopniowo się przemieszczają" do Libii.
W czwartek Erdogan mówił, że Ankara nadal będzie korzystała ze wszystkich dyplomatycznych i militarnych środków, żeby zapewnić stabilność w krajach położonych na południe od Turcji. Dodał, że zgodnie z umową z Libią Turcja zacznie wydawać pozwolenia na prace poszukiwawcze i wiercenia na wschodzie Morza Śródziemnego. Prace w tym regionie rozpocznie turecka jednostka Oruc Reis.
W niedzielę w Berlinie odbędzie się szczyt poświęcony sytuacji w Libii. Ma to być spotkanie na szczeblu szefów państw i rządów. Wezmą w nim udział m.in. przedstawiciele USA, Rosji, Wielkiej Brytanii, Francji, Chin, Turcji, Włoch, Egiptu, a także ONZ, UE, Unii Afrykańskiej i Ligi Arabskiej. Gospodarzem spotkania będzie kanclerz Niemiec Angela Merkel. W czwartek udział potwierdzili prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
Zaproszenie zostało wystosowane także do Fajiza Mustafy as-Saradża, premiera rządu jedności narodowej popieranego przez ONZ, i prowadzącego z nim wojnę przywódcy samozwańczej Libijskiej Armii Narodowej (ANL) Chalify Haftara.
Pogrążona w chaosie po obaleniu dyktatury Muammara Kadafiego w 2011 roku Libia jest rozdarta między dwoma rywalizującymi ośrodkami władzy: na zachodzie jest to rząd jedności narodowej Saradża, ustanowiony w 2015 roku i popierany przez ONZ, a na wschodzie - rząd samozwańczej ANL w Bengazi, którego szefem ogłosił się Haftar. Od kwietnia 2019 roku siły Haftara prowadzą ofensywę na stolicę kraju, Trypolis, w której siedzibę ma rząd jedności narodowej.