Czwartkowa wideokonferencja unijnych liderów będzie już czwartym spotkaniem w takim formacie w minionych siedmiu tygodniach. - Sama częstotliwość spotkań pokazuje powagę wyzwania, z jakim mamy do czynienia - mówił zastrzegając anonimowość jeden z unijnych urzędników, włączony w przygotowania do posiedzenia. Normalnie szczyty odbywają się cztery razy do roku.

Reklama

Poprzednie spotkanie, na którym kraje północy i południa Europy starły się o kwestię euroobligacji, przeciągnęło się do późnych godzin wieczornych. Dlatego tym razem - jak wynika z informacji przekazanych w środę przez źródła unijne - nie będzie wspólnej deklaracji, aby nie było przepychanek o sformułowania. Zamiast wniosków "27", oświadczenie wyda w imieniu stolic przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel.

Nie wiadomo, na ile pomoże to w uniknięciu wielogodzinnych targów, bo między krajami UE utrzymują się wielkie różnice dotyczące tego, jak ma wyglądać fundusz na rzecz ożywienia gospodarczego. Pozytywne jest to, że wśród przywódców panuje konsensus co do tego, że taki instrument należy utworzyć.

Kraje południa Europy, ale także Polska, wolałyby, aby dostarczał on bezzwrotnych grantów, natomiast bogata północ jest zdania, że powinien on udzielać pożyczek.

Hiszpania zaproponowała, by Komisja Europejska emitowała tzw. obligacje wieczyste, które w założeniu nigdy nie są wykupywane, a ci którzy je posiadają mogą korzystać z odsetek, tzw. renty wieczystej. Madryt chciałby w ten sposób wygenerować ogromną sumę 1,5 bln euro na ożywienie w UE.

Na taką propozycję, jak również na wcześniejsze euroobligacje, krzywią się państwa północy z Holandią na czele. - Tylko państwa mogą emitować obligacje wieczyste. KE nie może tego robić - mówił dziennikarzom dyplomata jednego z północnych krajów unijnych.

Pomysł długoterminowych pożyczek, określanych nawet wieczystymi, uwspólnotowienia długu jest cały czas kontrowersyjny. Z pewnością będzie rozmowa na ten temat, ale w tej sprawie nie ma porozumienia - dodał inny rozmówca.

We Wspólnocie jest jednak przekonanie, że trzeba zapewnić jakiś europejski rodzaj wsparcia na obudowę gospodarki, bo w przeciwnym razie jedne kraje - te, które mają więcej rezerw - lepiej sobie poradzą, a inne gorzej. A to spowodowałoby asymetryczne ożywienie i pogłębiłoby różnice rozwojowe w Europie. "To ogromne ryzyko polityczne dla UE" - zaznaczyło źródło.

Reklama

Z polskiej perspektywy, pozytywną wiadomością jest to, że nie ma na razie pomysłów radykalnych zmian projektu wieloletnich ram finansowych, choć nie jest jasne, jakie będzie ich powiązanie z Funduszem Ożywienia.

Budżet na lata 2021-2027 nie zostanie jednak szybko ustalony. Źródła zauważają, że porozumienie w tej sprawie będzie zależne od tego, kiedy szefowie państw i rządów będą się mogli spotkać fizycznie, bo negocjowanie poprzez wideołącza jest niezwykle trudne. - Dużych negocjacji nie da się prowadzić przez wideokonferencję. Na pewnym etapie, na końcu, potrzebne będzie fizyczne spotkanie - powiedział urzędnik.

Choć w UE były głosy, żeby negocjować na razie kryzysowy, prowizoryczny budżet na maksymalnie rok, dwa, to na razie pomysł ten został porzucony. Przynajmniej w tym momencie nie słychać też nawoływań do zmniejszenia kopert z polityki spójności krajom naszego regionu, żeby wesprzeć południe kontynentu.

Wieloletnie ramy finansowe są na siedem lat. Ich cele są zupełnie inne (niż Funduszu Ożywienia - PAP). Być może ze względu na kryzys powinniśmy je trochę poprawić, ale celem, jakim mają służyć, nadal są aktualne - modernizacja, zapewnienie spójności, wsparcie dla rolnictwa - podkreślił dyplomata jednego z bogatych krajów członkowskich.

Choć Niemcy zasygnalizowały, że są gotowe płacić więcej do wspólne kasy ze względu na kryzys, w sprawie tej nie ma jednolitego stanowiska płatników netto.

Szefowie państw i rządów mają też zaakceptować wypracowane wcześniej przez ministrów finansów narzędzia reakcji na kryzys o łącznej wartości 540 mld euro. Chodzi o wykorzystanie środków z Europejskiego Mechanizmu Stabilności (ESM), czyli funduszu ratunkowego dla strefy euro, na pokrycie wydatków związanych z ochroną zdrowia (240 mld euro); zwiększenie możliwości pożyczkowych Europejskiego Banki Inwestycyjnego (200 mld euro) oraz 100 mld euro na inicjatywę SURE, mającą chronić miejsca pracy. Szczyt ma wyznaczyć datę 1 czerwca do kiedy środki te mają już funkcjonować.