Dziewczynka, której imienia media nie podają, podda się teraz terapii hormonalnej, która otworzy jej drogę do dalszych interwencji medycznych, umożliwiających zmianę płci. Terapia - jak informuje australijski "Daily Telegraph" - opłacona zostanie z pieniędzy podatników.
"Było mi smutno, ale myślę, że to moja córka, a nie ja powinnam o tym decydować. Jeśli moja córka chce być chłopcem, to ma do tego prawo" - mówiła w sądzie matka dziewczynki. Poparli ją zajmujący się dzieckiem endokrynolog, psychiatra, a także przedstawiciel rządu do spraw dzieci.
Jedynym, który nie chciał się zgodzić na to, by 12-latka zmieniła płeć, był ojciec dziewczynki. Niestety, był za granicą i nie stać go było na wynajęcie adwokata.
Piątkowa decyzja sądu rodzinnego oznacza, że dziewczynka otrzyma teraz nowe świadectwo urodzenia, dokumenty tożsamości i kartę medyczną. We wszystkich będzie już oficjalnie figurowała jako chłopiec, mimo że terapia dopiero się rozpoczyna.