Trump, który skuteczność hydroksychlorochiny w zwalczaniu koronawirusa zachwala już od dłuższego czasu, oznajmił, że lek stosuje od około 10 dni. Jak powiedział, decyzję w tej sprawie podjął po konsultacji z lekarzem oraz na podstawie pozytywnych opinii pracowników służby zdrowia walczących z epidemią.
Oto moje dowody: otrzymuję wiele pozytywnych telefonów na ten temat - powiedział dziennikarzom prezydent. Jak dotąd wydaje mi się, że jest w porządku - dodał.
Biały Dom opublikował w poniedziałek notatkę lekarza prezydenta, Seana Conleya. Przekazał on, że po omówieniu z Trumpem plusów i minusów przyjmowania hydroksychlorochiny uznali, że "ewentualna korzyść z leczenia przeważa nad względnym ryzykiem".
Amerykańscy lekarze apelują o rozwagę przy stosowaniu hydroksychlorochiny, w większości twierdząc, że nic nie wskazuje na to, by miała pomagać w zwalczaniu koronawirusa. Jak wykazują badania, ten lek antymalaryczny może uszkadzać inne narządy, w tym np. negatywnie wpływać na pracę serca. Amerykańska Agencja Kontroli Leków i Żywności (FDA) wydała w kwietniu ostrzeżenie, według którego hydroksychlorochiny nie należy przyjmować poza szpitalem.
"Decyzja prezydenta o przyjmowaniu hydroksychlorochiny jest kontrowersyjna i potencjalnie niebezpieczna, biorąc pod uwagę, że skuteczność (tego leku) w leczeniu koronawirusa jest niepotwierdzona i nie ma dowodów na to, że ma on działanie profilaktyczne" - wskazuje portal The Hill.
Obawy dotyczące zdrowia 73-letniego Trumpa wzrosły na początku maja po wykryciu koronawirusa u jednego z wojskowych pracujących w Białym Domu oraz u rzeczniczki wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a. Od tego czasu w otoczeniu prezydenta dodatkowo zwiększono środki bezpieczeństwa. Każdy, kto wchodzi do Zachodniego Skrzydła Białego Domu, ma obowiązek noszenia maseczki ochronnej. Trump i Pence codziennie poddawani są testom na obecność koronawirusa. Do tej pory wszystkie dały wynik negatywny.