W momencie zamykania tego wydania w Brukseli nadal trwały ustalenia na temat zniesienia ograniczeń w podróżowaniu do UE. Jak informowało nas źródło dyplomatyczne, chorwacka prezydencja prowadziła konsultacje indywidualne z każdym krajem osobno, chociaż na stole leżała już gotowa propozycja. Na razie nie ma większości za decyzją – słyszeliśmy jeszcze wczoraj po południu.
Chodzi o granice zewnętrzne Wspólnoty, które pozostają zamknięte od końca marca. Obecnie z krajów trzecich do UE podróżować mogą jedynie obywatele państw członkowskich i ich rodziny oraz pracownicy krytycznych sektorów, takich jak służba zdrowia. Otwarcie się na kraje trzecie oznaczałoby, że do Europy mogliby napływać turyści, co jest niezwykle istotne zwłaszcza dla krajów południa kontynentu, których gospodarki zależą od branży turystycznej.
Bruksela chciała znieść obostrzenia od 1 lipca, ale stolice poróżniło to, które kraje trzecie zostaną uznane za bezpieczne, a wobec których ograniczenia zostaną podtrzymane z uwagi na wciąż wysoką liczbę zakażeń. Decydować ma kryterium, zgodnie z którym do UE mogą wjeżdżać jedynie obywatele tych krajów, w których liczba zakażeń nie przekroczyła średniej europejskiej na 100 tys. mieszkańców w ostatnich dwóch tygodniach. Ten warunek spełnia obecnie mniej niż 20 krajów na świecie, m.in. Japonia, Korea Południowa, Tunezja, Maroko, Gruzja, Tajlandia. Poza bezpieczną listą znalazły się Stany Zjednoczone, Brazylia, Turcja i Rosja. Na listę miałyby natomiast zostać wciągnięte Chiny, ale jedynie pod warunkiem że Pekin również zgodzi się na podróże obywateli krajów UE do Państwa Środka.
Chociaż kryterium zakażeń miało być w zamyśle pozbawione politycznego kontekstu, to takie się może wydawać, bo zgodnie z propozycją od jutra do UE będą mogli wjeżdżać obywatele Chin, ale nie Stanów Zjednoczonych.
Reklama
Podnoszono również głosy, że niektóre kraje nie prowadzą swoich statystyk w sposób transparentny i podawana przez nie liczba zakażeń może być zaniżona.
My nie mamy jednoznacznego stanowiska. Chcemy otwarcia granic wtedy, kiedy to będzie bezpieczne. Nie jest natomiast tak, że jedno kryterium będzie jedynym sposobem określania, które kraje są bezpieczne – mówi wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. Jak dodaje, ostatecznie decyzję o otwarciu granic podejmują państwa członkowskie. Bruksela może jedynie rekomendować taki ruch. To mogłoby oznaczać, że nawet jeśli UE zdecyduje się na to, by granica z danym krajem trzecim pozostała zamknięta, to państwo członkowskie będzie mogło ją otworzyć na własną rękę. Polska jednak pozostaje ostrożna wobec znoszenia obostrzeń w podróżowaniu. My tej decyzji jeszcze nie podjęliśmy, jest za wcześnie. Skłaniamy się do otwierania granic, ale z pewną ostrożnością – mówi wiceszef MSZ.
Możliwość otwarcia granic na własną rękę zasygnalizowała już Grecja, która liczy na to, że przyjazd Amerykanów uratuje sezon turystyczny. W tym kraju liczba zakażeń jest stosunkowo niska, ale pandemię Grecy mogą odczuć bardzo dotkliwie, ponieważ z powodu zamknięcia spodziewane są w tym roku drastyczne spadki obrotów branży turystycznej, która stanowi 20 proc. PKB tego kraju. Bardziej ostrożne są Włochy i Hiszpania, w których liczba zakażeń jest obok Wielkiej Brytanii najwyższa w Europie. Oba kraje były gotowe czekać na europejskie porozumienie.