Tak wielu ludzi zabiła dopiero druga, potężna eksplozja, która nastąpiła kilka minut po pierwszej, gdy na pomoc rannym przybiegli mieszkańcy miasta.

Zobacz wideo z telefonu komórkowego >>>

Reklama

To może oznaczać, że zamachowcy najpierw chcieli zwabić w miejsce podłożenia drugiej bomby jak najwięcej osób i dopiero potem ją odpalić. Świadkowie opowiadają, że drugi wybuch miał ogromną siłę, którą trudno opisać słowami.

"Dziś o godz. 1:20 (czasu lokalnego) rozmawialiśmy ze sztabem kryzysowym, który powołał gubernator Stambułu i w momencie rozmowy otrzymaliśmy informację, że wśród ofiar wybuchu nie ma obcokrajowców, w tym rozumiem, że i Polaków" - powiedział kierownik konsulatu generalnego w Stambule Janusz Steć.

Telewizja NTV od razu podała, że to były zamachy bombowe. Zaraz po tej informacji pojawiła się inna, że to eksplodował wyciekający gaz. W końcu, gubernator Stambułu, Muammer Guler ostatecznie stwierdził: "To był bez wątpienia zamach terrorystyczny" - informowała agencja Reutera.

Turcja to kraj, w którym często podkładane są bomby. Władze w Ankarze najczęściej obarczają odpowiedzialnością za zamachy turecką komórkę Al-Kaidy, choć często oskarżani o to są także walczący o własne państwo tureccy Kurdowie. Jak jest teraz? Jeszcze nikt się nie przyznał do zamachu, choć według telewizji NTV, policja podejrzewa właśnie Kurdów.

Wiadomość o zamachach bombowych w Turcji wstrząsnęła tysiącami turystów, którzy wypoczywają w tym kraju. Od kilku lat jest to również jeden z ulubionych kierunków wypraw wakacyjnych Polaków.