NIEMCY

Niemcy jako pierwsze dostrzegły, że na Wschodzie można zarobić wielkie pieniądze, i postanowiły, że nie dadzą się nikomu wyprzedzić. Błyskawicznie stały się największymi zwolennikami "demokratycznej” Rosji, czego najdobitniejszym przykładem stała się kilka lat później przyjaźń kanclerza Gerharda Schroedera i prezydenta Władimira Putina. Ta strategia szybko zaczęła przynosić efekty - firmom znad Renu udzielono zgody na odwierty na polach gazowych Syberii, a Kreml pozwolił gigantowi energetycznemu Ruhrgas kupić akcje Gazpromu. W zamian Niemcy wpuściły Gazprom na swój rynek.

Reklama

Ukoronowaniem współpracy było podpisanie w 2005 roku umowy o budowie Gazociągu Północnego. Ta współpraca sektora finansowego uzyskała polityczny parasol Schroedera (który obecnie zasiada w radzie nadzorczej firmy realizującej tę inwestycję), a jego następczyni Angela Merkel - mimo krytyki krajów Europy Środkowej - nie zrezygnowała z budowy. Nic dziwnego, rosyjskie surowce zapewniają aż 40 proc. zapotrzebowania Niemiec na energię, a wartość wymiany handlowej między obu krajami wyniosła w ubiegłym roku 3,4 mld dolarów.

WIELKA BRYTANIA

Brytyjczycy w ostatnich latach coraz mocniej uzależniają się od Rosji, bo ich własne złoża surowców energetycznych wyczerpują się. Od czterech lat Londyn sprowadza gaz ziemny z Rosji i gotów był wpuścić na swój rynek energetyczny Gazprom. Kres tym planom położyło ochłodzenie stosunków między obu krajami po zamordowaniu w Londynie Aleksandra Litwinienki i oskarżeń wobec władz Rosji, że miały one w tym swój udział. Rosjanie nadal jednak stanowią ogromny rynek dla brytyjskich towarów luksusowych – wartość ich sprzedaży rocznie o 40 proc. rocznie. W sumie brytyjskie firmy zainwestowały w ubiegłym roku ponad 20 mld dol. w rosyjskie przedsiębiorstwa i interesy, m.in. w kluczowym sektorze wydobycia ropy.

Reklama

FRANCJA

Francja jest w relacjach z Kremlem przypadkiem wyjątkowym. Rosjanie nie odgrywają nad Sekwaną znaczącej roli gospodarczej, a mimo to Paryż tradycyjnie należy do największych przyjaciół Moskwy, gotów wybaczyć jej wszystko. Firmy z obu państw współpracują głównie w branży energetycznej. Kompania naftowa Total jest partnerem Gazpromu w wydobyciu złóż Sztokman na Morzu Barentsa. Gazprom jest też zainteresowany bezpośrednią sprzedażą gazu do francuskich elektrowni w zamian za ich energię elektryczną.

Reklama

EUROPA ŚRODKOWA I POŁUDNIOWA

Rosjanie krok po kroku usiłują podkopać dążenia części państw europejskich do uniezależnienia się od jej surowców energetycznych. Moskwa podpisała z Włochami, Austrią, Bułgarią i Węgrami umowy, które dają jej dostęp do tamtejszej infrastruktury magazynującej gaz. To na wypadek, gdyby poszła na „gazową wojnę” z Polską, Białorusią czy Ukrainą, by nie ucierpiały dostawy na Zachód. Kraje wschodniej części UE są niemal w całości uzależnione od dostaw rosyjskich węglowodorów (np. Słowacja w 98 proc.). Część państw południowej Europy jest otwarcie nazywana przez ekspertów rosyjskimi "końmi trojańskimi" w UE. Grecja i Cypr z przyczyn historycznych i kulturowych nieustannie lobbują za rosyjskimi interesami w sferze energetycznej, zaś sam Cypr jest największym inwestorem zagranicznym w Rosji.

Tamtejsi biznesmeni upodobali sobie wyspę jako wymarzone miejsce rejestracji swoich firm. Z kolei Grecy uczestniczą w budowie pierwszego wyłącznie rosyjskiego naftociągu wewnątrz UE: z bułgarskiego Burgas do Aleksandrupoli. Do największych stronników Kremla w Europie tradycyjnie należą także Włochy. Nic dziwnego: Rosja jest trzecim partnerem handlowym Rzymu. Gazprom rozwija też strategiczny sojusz z włoskim potentatem energetycznym ENI, który współuczestniczy w konstrukcji gazociągu South Stream, omijających tak "niepewne” kraje jak Ukraina czy Polska. Rosyjski biznes odgrywa też kluczową rolę w Bułgarii. Jedna tylko rosyjska kompania naftowa Łukoil wytwarza 5 proc. bułgarskiego PKB.