Liczba nowych zakażeń w Tokio po raz pierwszy od początku kryzysu przekroczyła 500. Premier Yoshihide Suga oświadczył, że Japonia jest w stanie "maksymalnego alertu” i wezwał mieszkańców, by robili, co w ich mocy, aby uniknąć dalszych infekcji – przekazała japońska agencja Kyodo.
Władze Tokio podniosły alert epidemiczny na najwyższy poziom w czterostopniowej skali – podała agencja Reutera.
Liczba zakażeń rośnie również w prefekturze Hokkaido na północy Japonii, gdzie od ponad tygodnia notowanych jest około 200 przypadków dziennie. Władze zalecają mieszkańcom stolicy prefektury, Sapporo, aby unikali wychodzenia z domów, jeśli nie jest to konieczne.
Eksperci wyrażają zaniepokojenie z powodu zakażeń w skupiskach, nie tylko w dzielnicach rozrywkowych i miejscach pracy, ale również na terenach wiejskich, w instytucjach medycznych i domach opieki nad seniorami – podała publiczna stacja NHK. Według części komentatorów Japonia mierzy się z trzecią falą pandemii.
Mam silne poczucie kryzysu – przyznał na konferencji prasowej minister ds. rewitalizacji gospodarczej Yasutoshi Nishimura, który odpowiada za koordynację walki z pandemią w Japonii. Podkreślił konieczność zacieśnienia środków przeciwepidemicznych w lokalach gastronomicznych.
Przed utratą czujności przestrzegł również szef japońskiego towarzystwa medycznego Toshio Nakagawa. Możemy zapobiec szerzeniu się (koronawirusa) w kraju dzięki kombinacji działań nas wszystkich – przekonywał.
W Japonii uniknięto lawinowego wzrostu liczby zakażeń, jaki miał miejsce w wielu innych krajach rozwiniętych. Dobowe bilanse zaczęły jednak stopniowo rosnąć po zniesieniu w maju stanu wyjątkowego. Najnowszy wzrost wiązany jest z jesiennym ochłodzeniem, które zmusza wielu mieszkańców do przebywania w zamkniętych pomieszczeniach bez dobrej wentylacji.