Nawalny wraca z Niemiec do Moskwy w niedzielę wieczorem; ma przylecieć na stołeczne lotnisko Wnukowo.
Jankauskas, który jest radnym jednej z dzielnic Moskwy, poinformował na swoim Instagramie, że nie przyjął pisma z prokuratury, ponieważ wręczać je powinni pracownicy tej instytucji, a nie policjanci.
Policja przyszła także do Olega Stiepanowa, koordynatora moskiewskiego sztabu Nawalnego. Stiepanow napisał na Twitterze, że prawdopodobnie policjanci również przynieśli mu ostrzeżenie z prokuratury, ale ponieważ niedawno się przeprowadził, to nie zastali go pod dawnym adresem.
W piątek, dwa dni przed zapowiedzianym przylotem Nawalnego, prokuratura Moskwy ostrzegła, że powitanie opozycjonisty na lotnisku będzie "wydarzeniem publicznym" odbywającym się bez zezwolenia.
"Odpowiedzialność przewidziana prawem"
Nie wymieniła nazwiska Nawalnego, ale jej ostrzeżenie dotyczy "wydarzenia" na lotnisku Wnukowo w najbliższą niedzielę. Organizacja owego "wydarzenia" i udział w nim pociągną za sobą "odpowiedzialność przewidzianą prawem" - oznajmiła prokuratura. Poinformowała, że dotąd 15 osób otrzymało oficjalne ostrzeżenia, "w celu niedopuszczenia ewentualnego naruszenia prawa".
Na filmowanie przylotu Nawalnego nie zezwoliły dziennikarzom władze portu lotniczego Wnukowo, powołując się na zagrożenie epidemiczne i bezpieczeństwo pasażerów. Na terenie lotniska - oświadczyły - "tymczasowo nie odbywają się zgromadzenia masowe, w tym organizacja działalności środków masowego przekazu".
Na Facebooku udział w powitaniu Nawalnego zapowiedziało około 1,9 tysiąca osób, a ponad 5 tysięcy wyraziło zainteresowanie tym wydarzeniem.
Rosyjska Federalna Służba Więzienna (FSIN) zapowiedziała, że uczyni wszystko, by zatrzymać Nawalnego. Wcześniej FSIN zwróciła się do sądu z wnioskiem, by karę w zawieszeniu, na którą Nawalny został skazany w 2014 roku, zastąpić wykonaniem kary, a więc odbywaniem wyroku w kolonii karnej.