W wielu krajach spory o szczepienia oraz o charakter i zakres restrykcji stają się ważnym elementem wewnętrznej rozgrywki politycznej – a także równie ważnym i atrakcyjnym polem aktywności dla zewnętrznych destabilizatorów.

COVID-19 to nie pierwsza pandemia w historii ludzkości, nawet tej najnowszej. Żadna inna nie miała jednak takiego wpływu na światową politykę – zarówno w wymiarze relacji międzynarodowych, jak i sytuacji wewnętrznej poszczególnych państw. Przy czym liczba ofiar śmiertelnych czy łatwość zakażenia nie ma wcale decydującego wpływu na ten stan rzeczy. Rozgrywająca się w dużej mierze w infosferze walka „okołocovidowa” to skutek zmiany paradygmatu polityki: coraz bardziej zależnej od tego, co się pisze w mediach społecznościowych, od możliwości manipulacji danymi i od zdolności różnych aktorów, państwowych i niepaństwowych, do „bycia branymi pod uwagę” – niezależnie od ich realnego potencjału ekonomicznego, wojskowego czy intelektualnego.

Reklama

A w tle mamy jeszcze i upadek tradycyjnych autorytetów, i zmienioną rolę organizacji międzynarodowych, i zupełnie nowe formy działań, zwanych ogólnie hybrydowymi. Polityczne znaczenie aktualnej pandemii bierze się oczywiście także z tego, że – jak żadna inna – przeorała światową gospodarkę, zniszczyła łańcuchy dostaw, powodując wielopłaszczyznowy kryzys. Ale pytanie, ile w tym ekonomicznym i społecznym dramacie winy samego wirusa, a ile niedoskonałej (delikatnie mówiąc) reakcji na niego ze strony poszczególnych rządów – pozostaje wciąż bez precyzyjnej odpowiedzi.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ NA GAZETAPRAWNA.PL>>>