"Wybrany w niedzielę na druga kadencję z 58,54 proc. głosów Macron zapewnił, że usłyszał przesłanie Francuzów, niezależnie od tego, czy głosowali na niego czy przeciwko niemu" - wskazuje francuski dziennik.

Reklama

"Nadchodzące lata na pewno nie będą spokojne" - przytacza „Le Monde” słowa Macrona z jego niedzielnego przemówienia na Polach Marsowych. "Obecny wynik jest znacznie słabszy niż w 2017 r., gdy uzyskał 66,1 proc. głosów" - podkreśla gazeta, wskazując na „rosnącą siłę skrajnej prawicy” we Francji. Wskaźnik absencji wyborczej (28,01 proc.) zbliża się do niechlubnego rekordu, z II tury wyborów prezydenckich w 1969 r. (31,1 proc.) - zauważa "Le Monde".

"Silny kryzys"

"Francja przeżywa silny kryzys" - przyznał cytowany przez dziennik premier Jean Castex, pytany o około 3 mln nieważnych głosów oddanych w niedzielę.

Reklama

- Dzisiejszy wieczór nie jest tylko radością. Jest zarówno radość z wygranej, jak i powaga, gdy się widzi, że Marine Le Pen poczyniła postępy w latach 2017-2022 - komentował z kolei w niedzielę sondażowy wynik wyborów minister gospodarki i finansów Bruno Le Maire.

"Ani Macron, ani Le Pen" - pod takim hasłem protestowali przed II turą studenci paryskiej Sorbony oraz Instytutu Nauk Politycznych (Science Po) w Paryżu. Z kolei w wieczór wyborczy doszło w kilku miastach do antyfaszystowskich i antykapitalistycznych zamieszek, w których protestujący krzyczeli: "Macron precz!" - przypomina „Le Monde”.

Dziennik wskazuje również na zwycięstwo Le Pen w części terytoriów zamorskich Francji; jak Antyle (Indie Zachodnie) czy Gujana Francuska, gdzie liderka Zjednoczenia Narodowego uzyskała ponad 60 proc. głosów.

"Przed wyborami parlamentarnymi 12 i 19 czerwca Macron musi zjednoczyć swój obóz, aby uzyskać stabilną większość, podczas gdy pojawia się ryzyko podziału między politykami jego partii LREM wraz z wielkimi ambicjami szefa skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej Jean-Luc Melenchona, który domaga się od prezydenta stanowiska premiera" - analizuje gazeta.

"Le Monde" zastanawia się również, czy "skrajna prawica w kryzysowych czasach" dojdzie do władzy w 2027 r. podczas kolejnych wyborów prezydenckich w kraju.