11 marca wydawana w Hongkongu propekińska gazeta „Wen Wei Po” opublikowała tekst, w którym dowodziła, że osoby popierające w wojnie Ukrainę mają powiązania z aktywistami antyrządowymi. Jednym z dowodów miał być post zamieszczony na Facebooku przez właścicielkę restauracji ukraińskiej w Hongkongu Ivan the Kozak. Kobieta przekazała w nim słowa wsparcia i zachęcała do wpłat na rzecz ukraińskiej armii. Ani słowem nie wspomniała o sytuacji na wyspie. Redakcja „Wen Wei Po” uznała jednak, że hasło „Chwała Ukrainie” („jiyun wingjiu gwai Wuhaaklaan”) to parafraza hasła „Chwała Hongkongowi” („jyun winggwong gwai Hoenggong”), tytułu hymnu z protestów, które przetoczyły się tam w latach 2019–2020.

Ukraińska zima, hongkońskie lato

Lokalna prasa w większości powtarza prorosyjską propagandę zgodną z linią chińską. Israel Lai, kompozytor z Hongkongu, widzi zresztą sporo analogii między tym, jak Rosja postępuje wobec Ukrainy, a jak Pekin obszedł się z wyspą. – Rzetelne media praktycznie nie istnieją. Te, które działają, przekazują linię chińskiego rządu. Ostatnia prodemokratyczna gazeta papierowa, „Apple Daily”, została zamknięta. Opieramy się raczej na internecie, oglądamy Key Opinion Leaders (influencerów i youtuberów – red.), chociaż ich przekaz jest czasem spolaryzowany. Hongkończycy w większości popierają Ukrainę, zwłaszcza młodsi, którzy brali udział w protestach prodemokratycznych. Zastanawiamy się też, czy Tajwan będzie kolejną Ukrainą – przyznaje Israel.

Podobnie jak Trump, który cieszył się sympatią zwłaszcza wśród młodszych Japończyków, Putin odpowiada na potrzebę „wielkiego narodu”. Odbudowa imperium to cel, który Japończycy są w stanie zrozumieć. Ale nie pojmują, jak można dopuścić się mordowania cywilów

Reklama
Mimo covidowych obostrzeń 24 marca w dzielnicy Central odbyła się demonstracja antywojenna. Podobnie jak wcześniej w przypadku aktywistów prodemokratycznych i teraz władze wykorzystały restrykcje antycovidowe, aby zdusić manifestacje. Trzy osoby zostały ukarane grzywną wysokości 5 tys. HKD (prawie 3 tys. zł) za złamanie zakazu zgromadzeń powyżej dwóch osób.
Reklama
Temat Ukrainy przebił się do świadomości Hongkończyków latem 2019 r. Na wyspie od kilku miesięcy trwały wtedy protesty, ale internet pozostawał poza kontrolą władz. Dużą popularnością zaczął się cieszyć dostępny na Netflixie film dokumentalny Evgeny’a Afineesvsky’ego z 2015 r. „Zima w ogniu”, poświęcony Euromajdanowi z lat 2013–2014. – U nas w tym samym czasie trwała rewolucja parasolkowa (pokojowe protesty przeciwko niedemokratycznym wyborom – red.). Podczas gdy my ograniczyliśmy się do spokojnych działań, takich jak okupowanie ulic, ukraińskie protesty były brutalnie tłumione przez władze. Przyszło nam na myśl, że w 2019 r. powinniśmy byli zachować się tak jak Ukraińcy w 2014 r. – opowiada Israel.