Obaj przywódcy nie szczędzą sobie słów uznania. 77-letni Raul regularnie nazywa Wenezuelę "dobroczyńcą Kuby". Chavez odwzajemnia się demonstracyjnym podziwem dla kubańskiej rewolucji socjalistycznej. Bracia Castro są też traktowani jako duchowi ojcowie lewicowych przekształceń w Wenezueli. "Przywożę narodowi wenezuelskiemu pozdrowienia w imieniu narodu kubańskiego i przywódcy rewolucji, towarzysza Fidela Castro" - mówił jego brat po wylądowaniu w Caracas. "Twoja wizyta jest dla nas honorem. Witając ciebie, witamy także Fidela" - odwzajemniał komplementy przywódca boliwariańskiej rewolucji.

Reklama

Ideologiczny sojusz obu państw przekłada się też na gospodarcze korzyści. Wenezuela dostarcza na Kubę 90 tys. baryłek ropy dziennie po preferencyjnych cenach, zaś Hawana wysłała do sojusznika 40 tys. lekarzy i pielęgniarek. Taka wymiana - w myśl oficjalnej retoryki obu stolic - ma przyczynić się do wyparcia z Ameryki Łacińskiej wpływów "neoliberalizmu z USA". "To dowód, że lepszy świat jest możliwy" - komentował wymianę Raul Castro. Jego wizyta w Caracas ma posłużyć poszerzenia zakresu współpracy, zwłaszcza w branży energetycznej.

Podczas pobytu na kontynencie Raul Castro miał też uczestniczyć w szczycie państw grupy ALBA, jednak według wenezuelskiej agencji prasowej ABV szczyt został w ostatniej chwili przesunięty na początek 2009 r. Tym niemniej współpraca rządzonych przez lewicę państw Boliwariańskiej Alternatywy dla Ludów Naszej Ameryki rozwija się coraz intensywniej. Ma to być gospodarcza alternatywa dla forsowanej przez USA idei integracji kontynentu. Obok Wenezueli i Kuby uczestniczą w niej Boliwia, Nikaragua, Honduras i trzy wyspiarskie państewka regionu Karaibów (Antigua i Barbuda, Dominika oraz Saint Vincent i Grenadyny). Ostatnią propozycją Chaveza jest wprowadzenie wspólnej waluty dla członków ALBA.