Zdaniem części analityków Rosja mogła zaatakować Ukrainę, ponieważ posiada broń jądrową, która odstrasza inne państwa od bezpośredniej interwencji. Gdyby Ukraina była mocarstwem jądrowym, Putin i jego wojskowi dowódcy z pewnością pomyśleliby dwa razy przed rozpoczęciem inwazji - ocenili analitycy ze Szwedzkiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Andreas Umland i Hugo von Essen na łamach portalu Foreign Policy.
Wątpliwości co do układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej pogłębia fakt, że po rozpadzie ZSRR na Ukrainie znajdował się trzeci pod względem wielkości arsenał nuklearny świata. Rząd w Kijowie zrzekł się jednak broni jądrowej w zamian za gwarancje bezpieczeństwa i nienaruszalności granic, złożone Ukrainie przez Rosję, USA i Wielką Brytanię, zawarte w memorandum budapeszteńskim z 1994 roku.
Gwarancje te okazały się jednak „w oczywisty sposób bezużyteczne” i obecnie wygląda na to, że celem układu o nierozpowszechnianiu jest umożliwienie pięciu oficjalnym mocarstwom nuklearnym łatwego poszerzania swoich terytoriów kosztem małych krajów, które były na tyle naiwne, że wyrzekły się broni jądrowej – twierdzą Umland i von Essen. Ich zdaniem wojna na Ukrainie to „śmiertelny cios” dla nierozprzestrzeniania broni jądrowej.
"Dwie lekcje"
Niektóre kraje wyciągną z tej historii dwie lekcje (...) Jeśli masz broń jądrową, trzymaj ją. Jeśli jeszcze jej nie masz, zdobądź ją, zwłaszcza jeśli wśród sojuszników nie masz silnego obrońcy, jak Stany Zjednoczone, i jesteś uwikłany w spór z dużym krajem, który może doprowadzić do wojny - ocenili z kolei analitycy Brookings Institution Michael O’Hanlon i Bruce Riedel.
W efekcie coraz częściej przywódcy i mieszkańcy krajów nieposiadających broni jądrowej podnoszą możliwość budowy własnych arsenałów nuklearnych – pisze agencja AP. Jej zdaniem atak Rosji na Ukrainę destabilizuje prowadzone od ponad pół wieku wysiłki na rzecz nieproliferacji takiej broni. Dotyczy to na przykład Korei Południowej, gdzie trzy czwarte mieszkańców opowiedziało się niedawno za uzyskaniem przez kraj bomb jądrowych w reakcji na zagrożenie ze strony Korei Północnej, a także Arabii Saudyjskiej, której władze otwarcie zapowiedziały zbrojenia jądrowe w wypadku uzyskania takiej broni przez Iran.
Gdy więcej krajów dąży do posiadania broni jądrowej, grozi takimi dążeniami lub użyciem takiej broni, wzrasta zagrożenie nuklearne, częściowo dlatego, że rośnie ryzyko błędu w ocenie - powiedział portalowi Grid ekspert z amerykańskiej organizacji Arms Control Association Kelsey Davenport.
Podkopane nuklearne tabu
Według tygodnika "Economist” rosyjska inwazja już podkopuje natomiast „nuklearne tabu”, jakie otaczało użycie broni jądrowej od zniszczenia Hiroszimy i Nagasaki w II wojnie światowej. Tabu powstrzymywało elity polityczne i wojskowe nawet przed groźbami nuklearnymi. W ostatnich latach takie groźby stały się jednak częstsze, a od początku inwazji Rosja używa ich regularnie.
Analitycy podkreślają, że niepodległa Ukraina nie miała kontroli operacyjnej nad sowieckimi głowicami jądrowymi i nie jest jasne, czy w ówczesnych warunkach byłaby w stanie utrzymać taki arsenał albo stworzyć własny. Wielu ocenia, że rząd w Kijowie podjął właściwą decyzję, oficjalnie rezygnując z ambicji nuklearnych i unikając tym samym międzynarodowej izolacji. Zdaniem części ekspertów wojna na Ukrainie zadecyduje o przyszłości nieproliferacji. Jeśli Ukraina zwycięży, pokaże to, że broń nuklearna jest bezużyteczna. Ale jeśli Ukraina upadnie, będzie to wyglądało zupełnie inaczej - oceniła badaczka z Uniwersytetu Harvarda Mariana Budjeryn, cytowana przez AP.
60 lat temu ówczesny prezydent USA John F. Kennedy prognozował, że do końca XX wieku na świecie będzie przynajmniej 25 mocarstw nuklearnych. Tak się nie stało, a obecnie broń jądrową posiada dziewięć państw. O’Hanlon i Riedel z Brookings Institution obawiają się jednak, że jeśli Rosji pozwoli się wygrać na Ukrainie, przepowiednia Kennedy’ego może się okazać przedwczesna, a nie błędna.
Według nich administracja prezydenta USA Joe Bidena powinna robić, co w jej mocy, by pomóc Ukrainie nie tylko obronić się przed Rosją, ale też zachować całe lub prawie całe swoje terytorium i swój rząd. W przeciwnym razie, oprócz dalszych szkód wyrządzonych Ukrainie i Ukraińcom, wyniknie z tego precedens, który będzie straszny dla sprawy nierozprzestrzeniania jądrowego -napisali.
Andrzej Borowiak