Po tym, jak w głośnej i ciągnącej się od tygodni sprawie rodzice wyczerpali wszystkie prawne możliwości odroczenia orzeczonego przez sąd odłączenia chłopca od aparatury podtrzymującej życie, w czwartek złożyli oni wniosek o przeniesienie do hospicjum, by mogli mu towarzyszyć w ostatnich chwilach życia.

Reklama

Jednak sąd, powołując się na opinię ekspertów medycznych, którzy wskazali, że ryzyko związane z przewiezieniem chłopca do hospicjum, jest "poważne i niedające się przewidzieć", uznali to za nieleżące w jego najlepszym interesie. Władze londyńskiego szpitala, w którym znajduje się chłopiec, argumentowały, że jego stan jest zbyt niestabilny i takie przeniesienie przyspieszyłoby pogorszenie sytuacji, a nie można wykluczyć, że doszłoby do zgonu podczas transportu.

Wszystkie nasze życzenia jako rodziny zostały odrzucone przez władze. Jesteśmy załamani, ale trzymamy się, ponieważ kochamy Archiego i odmawiamy rezygnacji z niego - oświadczyła po orzeczeniu sądu matka chłopca Hollie Dance.

Władze Royal London Hospital poinformowały, że zgodziły się dokonać szeregu udogodnień, które zapewnią, iż najlepszy interes Archiego będzie respektowany, a zarazem zostaną uwzględnione sugestie rodziny. Matka chłopca wskazywała wcześniej, że w szpitalu nie ma warunków, by stale przy nim być, a także, że są pozbawieni prywatności, bo zawsze musi być ktoś z personelu szpitala.

Tragiczna historia Archiego

Archie Battersbee pozostaje nieprzytomny od 7 kwietnia, kiedy znalazła go w domu jego matka. Przypuszcza ona, że jej syn brał udział w prowadzonym w mediach społecznościowych wyzwaniu polegającym na jak najdłuższym odcięciu dopływu krwi do mózgu. Według przeprowadzonych testów, na podstawie których sędziowie podejmowali decyzję o tym, że powinien zostać odłączony od aparatury podtrzymującej życie, Archie ma uszkodzony pień mózgu i wobec śmierci mózgu nie ma szans, by kiedykolwiek odzyskał świadomość.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński