"Forbes” przytacza te dane powołując się na pragnącego zachować anonimowość rozmówcę z administracji prezydenta Rosji. Inny informator, powołujący się na źródła na Kremlu, powiedział, że można mówić nawet o milionie osób, które wyjechały z Rosji po 21 września, czyli po ogłoszeniu „częściowej” mobilizacji na wojnę z Ukrainą.
Od razu po jej ogłoszeniu na niektórych przejściach granicznych, np. z Gruzją czy Kazachstanem, utworzyły się gigantyczne kolejki, w których osoby chcące wyjechać z Rosji stały po 4-5 dni. Obecnie kolejki te rozładowały się i ruch odbywa się płynnie.
Źródła, na które powołuje się "Forbes", nie mówią jednak, do jakich krajów udała się tak duża liczba uciekających przed mobilizacją. Magazyn podaje jednak dane z niektórych państw, powołując się na ich oficjalne źródła. Minister spraw wewnętrznych Kazachstanu Marat Achmetżanow poinformował we wtorek, że od 21 września do jego kraju wjechało 200 tys. rosyjskich obywateli, lecz już 147 tys. opuściło Kazachstan.
MSW Gruzji podało natomiast, że przez pierwszy tydzień od ogłoszenia mobilizacji przyjechało tam 53 tys. Rosjan. W tym samym tygodniu do Finlandii wjechało ich 60 tys., spośród których 80 proc. potraktowało ten kraj jedynie jako tranzytowy; do innych państw UE przyjechało około 66 tys. - pisze "Forbes".
Mobilizacja w Rosji
21 września ogłoszono w Rosji mobilizację na wojnę z Ukrainą, a prezydent Putin zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem z Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnych mediów rosyjskich mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn.
Po ogłoszeniu mobilizacji w wielu rosyjskich miastach rozpoczęły się protesty, które jednak szybko zostały stłumione. Mobilizacja przeprowadzana jest masowo, lecz często chaotycznie. Wezwania dostają niepełnosprawni, osoby w podeszłym wieku, a nawet ludzie nieżyjący. Odnotowywane są ataki na wojskowe komendy uzupełnień.