Według telewizji do incydentu doszło nad Santa Ana w miniony piątek. Stało się to w odległości niecałe 20 km od Irvine Valley College, gdzie był Biden.
Przechwycenie Cessny
Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej (NORAD) poinformowało, że odrzutowiec wystrzelił rakiety sygnalizacyjne, tzw. flary, aby "zwrócić na siebie uwagę" pilota Cessny.
"Nagranie z kontroli ruchu lotniczego ujawniło, że F-16 wielokrotnie alarmował pilota, że został przechwycony przez uzbrojony odrzutowiec strzegący zastrzeżonej przestrzeni powietrznej. F-11 zwrócił się do pilota zabłąkanej Cessny o potwierdzenie sygnału radiowego i rozkołysanie skrzydeł" – wyjaśniła CBS News. Jak dodała, tymczasowe zastrzeżone strefy lotów (TFR) obowiązują prawie zawsze tam, gdzie podróżuje prezydent.
Załoga myśliwca wysłanego do przechwycenia zbaczającego z kursu samolotu najpierw próbuje porozumieć się z jego pilotem drogą radiową. Jeśli to nie przynosi spodziewanego rezultatu, myśliwiec stosuje taktykę "niewerbalną", np. odpalenie flar.
Zgodnie z informacją NORAD, przemówienie Bidena rozpoczęło się o godzinie 15:08. Przechwycenie Cessny nastąpiło dwie minuty później.
Wizyta prezydenta bez zakłóceń
Jak wynika z zapisu lotu, Cessna wystartowała z Kingman w Arizonie i wylądowała w Chino w Kalifornii. Jednosilnikowy samolot był na wysokości około 1680 m., kiedy został przechwycony. W zastrzeżonej strefie leciał przez ok. cztery minuty.
Rzecznik Secret Service zaznaczył, że agencja była świadoma incydentu, a wizyta prezydenta przebiegała zgodnie z programem, bez zakłóceń.
W opinii CBS News naruszenia zastrzeżonej przestrzeni powietrznej podczas prezydenckich podróży zdarzają się dość często. Prawie zawsze wynika z błędu pilota.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski