Rozmowy Macrona i Scholza w Paryżu zostały zaaranżowane naprędce, by ratować sytuację po odłożeniu na styczeń tradycyjnych dwustronnych konsultacji rządów Francji i Niemiec, zaplanowanych na 26 października - wyjaśnia "Le Point".

Tandem francusko-niemiecki

Odwołanie tej sesji dwóch rządów, tuż przed szczytem UE, który odbył się w ubiegłym tygodniu, jest "symptomatyczne dla kryzysu, jaki przeżywa tandem" francusko-niemiecki - ocenia tygodnik.

Reklama

"Le Point" pisze, że prawdziwą przyczyną napięć między Paryżem i Berlinem była decyzja niemieckiego rządu dotycząca wartego 200 mld euro programu pomocowego, mającego złagodzić skutki wysokich cen energii dla Niemców. Francję oburzyło to, że Berlin podjął taką decyzję bez konsultacji z Paryżem i, szerszych, z Unią Europejską.

Reklama

Macron uznał to za brak europejskiej solidarności Niemiec i podczas szczytu w Brukseli powiedział, że "izolowanie się" Niemiec jest niekorzystne dla UE.

Scholz tłumaczył, że Włochy, Francja, Hiszpania i Holandia wdrażają podobne programy pomocowe, ale jego argumenty nie przekonały Paryża, który ocenia, że niemiecki rząd nie konsultuje się też z nim w wystraczającym stopniu w sprawach dotyczących wojny na Ukrainie.

Złe wrażenie w Pałacu Elizejskim zrobiło też to, że strona niemiecka wytłumaczyła odłożenie konsultacji rządowych tym, iż pięciu niemieckich ministrów miało już zarezerwowane jesienne wakacje. "W tych czasach turbulencji to surrealistyczne (wytłumaczenie)” - ocenia francuski magazyn.

Reklama

Kontakty między przywódcami Francji i Niemiec mogą też utrudniać różnice charakterologiczne, ponieważ "w takim stopniu, w jakim Emmanuel Macron jest rozmowny i energiczny, Olaf Scholz jest milczący i flegmatyczny" - zauważa "Le Point".

Tygodnik cytuje niemiecki dziennik "Tagesspiegel", uważający, że Berlin powinien co rychlej naprawić relacje z Paryżem, który "wciąż myśli w kategoriach europejskich".

"Le Point" ocenia jednak, że po stronie niemieckiej "nikt nie myśli o zminimalizowaniu" nieporozumień między Paryżem a Berlinem, podczas gdy kraje tworzące najważniejszy tandem europejski ewidentnie się od siebie oddalają.