W dniu, w którym Kreml odrzucił złożoną przez Watykan ofertę mediacji między Rosją a Ukrainą, magazyn "America. The Jesuit Review" opublikował wywiad z papieżem Franciszkiem, po którym Moskwa zażądała przeprosin. Oprócz słów, które oburzyły Rosjan, zwierzchnik Kościoła katolickiego zdradził też kilka faktów dotyczących wysiłków mediacyjnych Watykanu.
Kiedy mówię o Ukrainie, mówię o męczennikach. Skoro mamy męczenników, to ktoś ich zamęczył. Kiedy mówię o Ukrainie, mówię o okrucieństwie, ponieważ mam wiele informacji o okrucieństwie oddziałów, które tam weszły – tłumaczył Franciszek. – Najokrutniejsi są najpewniej ci, którzy pochodzą z Rosji, ale nie z rosyjskiej tradycji, jak Czeczeni, Buriaci itd. Oczywiście tym, kto dokonał inwazji, jest rosyjskie państwo. Czasem staram się tego nie precyzować, by kogoś nie obrazić, i raczej potępiać ogólnie, chociaż wiadomo, kogo potępiam. Wszyscy znają moje podejście, czy wymieniam nazwisko Putina, czy nie – dodawał.
To już nie rusofobia, to zboczenie. W latach 90. wmawiali nam, że to Rosjanie, Słowianie, zamęczają narody Kaukazu, a teraz, że to narody Kaukazu zamęczają Rosjan – komentowała rzeczniczka MSZ Marija Zacharowa. Wczoraj ambasador Rosji w Watykanie Aleksandr Awdiejew złożył protest w watykańskim Sekretariacie Stanu.
Reklama
Słowa Franciszka to kolejna gafa, choć dotychczas oburzali się głównie Ukraińcy. Papież, wypowiadając się o wojnie, rzadko używa słowa "Rosja". Wzburzenie Ukraińców wywołały oskarżenia Zachodu o "szczekanie pod drzwiami Rosji", co miało ją sprowokować do ataku. Z niezadowoleniem spotkał się komunikat, że przyjazd Franciszka nad Dniepr jest niemożliwy ze względu na zalecenia lekarza, skoro po rozpoczęciu inwazji 24 lutego papież udawał się w dużo dalsze podróże: do Kanady, Kazachstanu i Bahrajnu. Względy bezpieczeństwa brzmią mniej wiarygodnie, odkąd Watykan zapowiedział na 2023 r. pielgrzymkę do ogarniętych wojnami i niepokojami Demokratycznej Republiki Konga i Sudanu Płd. Kolejne gafy w odbiorze społecznym przykrywają to, co niepubliczne, a watykańska dyplomacja tradycyjnie w sytuacji konfliktów międzynarodowych ogranicza się do ogólnych wezwań do wstrzymania ognia. Od początku inwazji Watykan, obok Turcji i Izraela, należy do państw najaktywniej namawiających agresora i ofiarę do dialogu, oferując im mediację.
Reklama
W poniedziałek Kreml odrzucił kolejną taką propozycję. – Cieszymy się z woli politycznej, ale biorąc pod uwagę sytuację de facto i de iure, jaka panuje po stronie ukraińskiej, takie platformy nie mogą być potrzebne – powiedział Dmitrij Pieskow, rzecznik Władimira Putina. Watykańskie starania rozpoczęły się nazajutrz po rozpoczęciu inwazji, gdy Franciszek odwiedził Awdiejewa. – To niezwykły gest, bo papież nigdy nie chodzi do ambasad. Powiedziałem ambasadorowi, by przekazał Putinowi, że jestem gotowy do podróży pod warunkiem, że zostawi mi otwarte choć niewielkie okno dla negocjacji. Ławrow odpowiedział bardzo miłym listem, z którego zrozumiałem, że w tamtym czasie nie było to niezbędne – mówił Franciszek jezuickiemu magazynowi. I dodał, że trzykrotnie rozmawiał przez telefon z Wołodymyrem Zełenskim i że działa jako pośrednik, otrzymując od Ukraińców listy nazwisk jeńców do wymiany i przekazując je Rosjanom. Do Kijowa regularnie przyjeżdża papieski jałmużnik kard. Konrad Krajewski, który podczas wizyty w obwodzie zaporoskim trafił nawet pod rosyjski ostrzał, z kolei Watykan odwiedza Denys Kolada, wysłannik prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Wymiana jeńców

16 marca Franciszek rozmawiał ze zwierzchnikiem rosyjskiego prawosławia. Papież nazwał go w rozmowie z "Corriere della Sera" "ministrancikiem Putina" i skarżył się, że patriarcha Cyryl odczytywał mu z kartki usprawiedliwienia dla wojny. Watykan od wiosny służy jako pośrednik w rozmowach o wymianie jeńców. Wówczas ukraińskie źródła DGP opowiadały, że rząd pozostaje w kontakcie z państwem papieskim, starając się wynegocjować zasady ewakuacji obrońców oblężonego wówczas Mariupola. Gdy obrońcy się poddali, zrobili to pod rosyjskie zobowiązanie, że zostaną potraktowani jako jeńcy wojenni i ostatecznie będą mogli opuścić Rosję. W rozmowy o ich przekazaniu także był zaangażowany Watykan. Papież opowiedział o tym podczas wrześniowego spotkania z jezuitami w Kazachstanie. Stenogram z tego spotkania opublikował magazyn "La Civiltà Cattolica". – Przybył do mnie dowódca wojskowy odpowiedzialny za wymianę jeńców i doradca religijny prezydenta Zełenskiego. Przynieśli mi listę ponad 300 więźniów. Poprosili, abym pomógł. Zadzwoniłem do rosyjskiego ambasadora, żeby zapytać, czy da się coś zrobić – mówił.
Tym dowódcą był szef wywiadu wojskowego Kyryło Budanow. – To trochę niepoprawne pytanie, o czym rozmawiałem i czy w ogóle rozmawiałem. Zwracamy się do wielu ludzi i organizacji na świecie o pomoc na tym czy innym etapie operacji wyzwalania naszych ludzi. Czy zwracaliśmy się do Watykanu? Między innymi – mówił Budanow w rozmowie z "Ukrajinśką prawdą" o wrześniowym wyzwoleniu 271 obrońców Mariupola (liczba współgra z listą, o której wspominał Franciszek) w zamian za polityka Wiktora Medwedczuka, kuma Putina (prezydent jest ojcem chrzestnym jego córki), i 55 Rosjan. Według "UP" Franciszek po spotkaniu z Budanowem rozmawiał też z "kierownictwem ChRL". Najważniejszą rolę w pośrednictwie odegrali jednak Turcy i Saudyjczycy oraz oligarcha Roman Abramowicz. Wtajemniczona była też polska dyplomacja; Medwedczuk został przewieziony do Warszawy, skąd trafił na pokład samolotu do Turcji. To niejedyna taka sytuacja. – Kiedy w październiku odbyła się wielka wymiana kobiet, papież wiedział o tym, jeszcze zanim dowiedziała się strona ukraińska – opowiadal Kolada "Jewropejśkiej prawdzie".

Białoruś i zachodnie sankcje

Oddzielnym wątkiem są kontakty Watykanu z Białorusią. 11 września w Mińsku gościł wysłannik papieża abp Paul Gallagher, sekretarz ds. relacji z państwami. Z kolei nuncjusz apostolski abp Ante Jozić był ostatnią osobą, z którą przed śmiercią widział się służbowo szef dyplomacji Uładzimir Makiej. Według MSZ rozmawiano o "współpracy Watykanu i Mińska, a także aktualnej sytuacji Kościoła rzymskokatolickiego w Republice Białorusi". Jozić uczestniczył wczoraj w pogrzebie Makieja, po którym powiedział, że zmarły "był przykładem dla wielu z nas, człowiekiem dialogu, co wielokrotnie dało się odczuć podczas spotkań". Jak pisaliśmy przed miesiącem, Mińsk nakłania Stolicę Apostolską, by pomogła znieść zachodnie sankcje nałożone za represje, porwanie samolotu z blogerem Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie i wsparcie dla Rosji w jej agresji na Ukrainę. Aby wzmocnić przekaz, Alaksandr Łukaszenka sięgnął po szantaż, odbierając katolikom Czerwony Kościół w Mińsku. Stąd słowa o rozmowie o "aktualnej sytuacji Kościoła".
O kościelnej wersji Realpolitik świadczy zamieszanie wokół poprzedniego zwierzchnika białoruskich katolików, abp. Tadeusza Kondrusiewicza. Po wyborach w 2020 r. Kondrusiewicz naraził się reżimowi otwarcie wyrażanym współczuciem dla ofiar represji. Gdy 24 grudnia 2020 r. wracał z prywatnej wizyty w Polsce, nie został przepuszczony przez granicę, choć jest obywatelem Białorusi. 3 stycznia 2021 r. skończył 75 lat i zgodnie z kościelnymi zasadami złożył dymisję na ręce Franciszka. Dymisja została natychmiast przyjęta, choć papież często pozwala hierarchom na dłuższe pełnienie funkcji. Gdy tak się stało, Łukaszenka pozwolił Kondrusiewiczowi wrócić do kraju i zdymisjonował Leanida Hulakę, który od 2006 r. był jego pełnomocnikiem ds. dialogu religijnego i odpowiadał za represje wobec Kościołów. Układ był możliwy także dlatego, że 3 listopada 2020 r. Jozić jako nowy nuncjusz złożył listy uwierzytelniające na ręce Łukaszenki, uznając go tym samym za legalnego prezydenta. Spośród państw szeroko rozumianego Zachodu po sierpniu 2020 r. na taki gest zdobyły się jeszcze tylko Izrael, Szwajcaria i Turcja.