Think tank przytoczył niedawne wypowiedzi proukraińskiego doradcy mera Mariupola Petra Andriuszczenki, który twierdził, że Rosja zgromadziła w okolicach tego miasta około 30 tys. żołnierzy w celu przeprowadzenia natarcia na Wuhłedar oraz Zaporoże na południu Ukrainy. Niemniej, nawet jeśli te szacunki byłyby prawdopodobne, to takie zgrupowanie wojskowe jest zbyt małe, by zaatakować 700-tysięczne miasto. Szczególnie w sytuacji, w której rosyjskie siły starają się jednocześnie okrążyć Bachmut i rozpocząć nową dużą ofensywę na Ługańszczyźnie - podkreślił amerykański ośrodek.
Operacja informacyjna
Jak dodano, rozpowszechnianie przez najeźdźców pod koniec stycznia doniesienia o próbach szturmów w obwodzie zaporoskim były prawdopodobnie operacją informacyjną, obliczoną na rozproszenie ukraińskich wojsk przed decydującymi - w zamyśle Rosjan - natarciami w regionach donieckim i ługańskim.
Wojska agresora kontynuowały w ostatnich dniach próby działań ofensywnych w Bachmucie i w pobliżu Wuhłedaru, czyli na dwóch najważniejszych obecnie odcinkach frontu w Donbasie. Jednocześnie można było zaobserwować zmniejszenie intensywności walk w pobliżu Doniecka. Potwierdzały to komunikaty ukraińskiego sztabu generalnego, który w ciągu ostatnich trzech dni nie raportował o rosyjskich szturmach na osi Donieck-Awdijiwka. Stanowiło to też kolejny dowód na to, że siły inwazyjne nie są zdolne do prowadzenia kilku dużych kampanii w tym samym czasie - zauważył ISW.
Rozkaz zajęcia Wuhłedaru i Zaporoża
Rosjanie otrzymali rozkaz zajęcia Wuhłedaru i Zaporoża jeszcze w lutym, przed datą 1 marca. Można uznać, że zapowiadana nowa rosyjska ofensywa już się rozpoczęła i obserwujemy ją właśnie pomiędzy Bachmuem i Wuhłedarem w Donbasie, na wschodzie Ukrainy. To natarcie prawdopodobnie zapisze się w historii pod datą 1 lutego 2023 - oznajmił w miniony czwartek major ukraińskiej armii Ołeksij Hetman.