Naród zrobi to, co konieczne, 14 maja - powiedział Erdogan do posłów Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), na której stoi czele.

W połowie lutego Bulent Arinc, były marszałek parlamentu i jeden z czołowych polityków rządzącej AKP, wezwał do przełożenia wyborów poza konstytucyjny termin. Wybory muszą być przełożone natychmiast, to nie wybór, ale konieczność - napisał wówczas na Twitterze.

Reklama

Plan przełożenia wyborów

Doświadczamy obecnie prawdopodobnie najbardziej bolesnej katastrofy w naszej historii, musimy jak najszybciej pozbyć się stresu związanego z wyborami. Wybory nie mogą odbyć się ani w maju, ani w czerwcu - dodał, odnosząc się do trzęsienia ziemi, które pochłonęło w Turcji już ponad 45 tys. istnień ludzkich.

Przed ewentualnym planem przełożenia wyborów ostrzegł Kemal Kilicdaroglu, lider Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), największej w Turcji partii opozycyjnej. Ten kraj dał ci 20 lat u władzy, przez ciebie doświadczył przewrotu, błagał o ochronne maseczki w czasie pandemii, płonęły w nim lasy i zawaliła się gospodarka. Teraz zniszczyło nas trzęsienie ziemi. A wy zawsze byliście tak samo niekompetentni. Nie możemy dać wam u władzy dodatkowego dnia, a co dopiero roku. Dłużej nie zniesiemy tego braku kompetencji, a wy nie bójcie się wyborów - zaapelował do AKP 14 lutego na Twitterze.

Wyniki przeprowadzonego pod koniec lutego przez firmę ALF sondażu wskazywały, że zjednoczony blok opozycji wygrałby z obecnie rządzącą koalicją AKP i skrajnie prawicowej Partii Narodowego Działania (MHP). Niemal 48 proc. respondentów oddałoby swój głos na składający się z sześciu partii blok opozycji, 35 proc. badanych zagłosowałoby na koalicję AKP-MHP.