Baliśmy się wszyscy. To byli naziści, było to oczywiste – opowiadali uczniowie 10. klasy z berlińskiego Kreuzbergu, którzy w ośrodku w lesie przygotowywali się do egzaminu końcowego z matematyki.

"Musieli wezwać policję w środku nocy, spakować walizki i ewakuować się. Bo młodzi prawicowi ekstremiści obrażali ich na tle rasowym, grozili i zastraszali” – opisuje „Stern” i podkreśla, że takie incydenty, które są „szokujące i warte nagłośnienia, często nawet nie trafiają do lokalnych mediów”.

Reklama

„Zagrożenia rasistowskie na wycieczkach czy wyjazdach szkolnych mają miejsce częściej, niż się o tym czyta” – dodaje „Stern”. Zauważa, że przemilczanie prowadzi do zdarzeń, których nie da się przemilczeć – zaledwie kilka dni przed atakiem głośno było w mediach o liście otwartym nauczycieli z Brandenburgii, w którym pisali oni o „swastykach malowanych na szkolnych meblach” i skrajnie prawicowych incydentach w szkołach, będących na porządku dziennym – przypomina „Stern”.

„Pytanie brzmi, czy rośnie nowe pokolenie prawicowych radykałów (…) albo czy to są początki nowej +epoki kija bejsbolowego+” – pisze „Stern” i podkreśla, że równie ważne jest to, jak mają radzić sobie młodzi ludzie, którzy doświadczyli ataku ekstremistów.

Reklama

Uczniowie z Kreuzbergu zgodzili się opowiedzieć o przeżytym ataku anonimowo, ponieważ „widzieli szydercze, nienawistne komentarze zamieszczone w sieci społecznościowej TikTok pod filmami opowiadającymi o tym, przez co przeszli”. Dodatkowo obawiają się, że ich prześladowcy „mogą w każdej chwili pojawić się przy ich szkole na Kreuzbergu”.

Jak podkreślił „Stern”, uczniowie z pewnością słyszeli komentarze takie jak te, które wygłosił Steffen Kotré, poseł z ramienia AfD do Bundestagu. Polityk „określił wydarzenia mające miejsce w jego okręgu mianem +wydumanej ksenofobii+ i +medialnej nagonki przeciwko Niemcom+”.

Reklama

Śledztwo

W sprawie nocnego ataku na młodzież prowadzone jest śledztwo, w sprawę zaangażowały się również państwowe służby bezpieczeństwa. Wiadomo, że grupa sprawców pochodziła z Brandenburgii. 20-30 „mocno pijanych” osób pojawiło się w godzinach wieczornych przy parterowym budynku, gdzie mieszkali uczniowie z Berlina. Napastnicy, ubrani w czapki kominiarki, grozili uczniom i chcieli, by młodzież wyszła do nich przed budynek.

Pod numer alarmowy zadzwonił jeden z uczniów, także nauczyciele dwukrotnie wezwali policję – potwierdził Murat Bardak, nauczyciel będący opiekunem grupy. Dodał, że napastnicy grozili także jemu i podkreślił, że na przybycie policji do ośrodka czekali aż 40 minut. „Ten czas oczekiwania był okropny. (…) Byliśmy w środku lasu, był słaby zasięg telefonów komórkowych, nie było nikogo z kierownictwa ośrodka, oczywiście wszyscy byli bardzo przestraszeni” – zaznaczył Bardak.

Przybycie policji „trwało wieczność”. Nasi rodzice z Kreuzbergu dotarli na miejsce szybciej – potwierdzili uczniowie. Naziści nie zostali ujęci – podkreślili.

"Wszyscy uczniowie mają możliwość porozmawiania z psychologiem szkolnym na temat incydentu. Egzamin z matematyki został przełożony na 2 lipca” – dodaje „Stern” i podkreśla, że uczniom ciężko zrozumieć sytuację. Zostali zaatakowani przez rówieśników, którzy „właściwie wyglądali jak oni, niektórzy mieli nawet brązowe włosy, a mimo to myśleli w taki a nie inny sposób”.