Kilka lat temu, głosem gen. Gierasimowa, Rosjanie ogłosili swoją taktykę wojenną: wojna będzie polegała nie tylko na starciach wojsk na froncie, ale również na głębokich uderzeniach na całym terytorium państwa – podkreślił generał Bogusław Samol, były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego NATO.

Reklama

Jak dodał, chodzi przede wszystkim o prowadzenie ataków na infrastrukturę krytyczną, ośrodki władzy i inne organy odpowiedzialne za funkcjonowanie państwa ukraińskiego. - Ta strategia się sprawdza, dlatego Rosjanie tak intensywnie ostrzeliwują Kijówzaznaczył generał.

Znaczna większość rosyjskich rakiet i dronów lecących na ukraińską stolicę jest jednak zestrzeliwana. Pomimo tego Rosjanie kontynuują ataki na Kijów – w maju było ich aż 17. Jak podkreślił gen. Samol, to część strategii Kremla, która polega na uszczuplaniu możliwości wojsk ukraińskich i próbie złamania ukraińskiego ducha walki.

Rosjanie zdają sobie sprawę z ryzyka, natomiast rozumieją, że na ich korzyść działa utrata przez Ukraińców rakiet ochrony przeciwlotniczej. To z kolei sugeruje, że przygotowują się do drugiej fazy operacji, która przeprowadzą w połączonych wymiarach: lądowym, morskim i powietrznym – zauważył.

Gen. Samol zaznaczył, że rosyjskie lotnictwo zostało skutecznie osłabione przez ukraińską obronę przeciwlotniczą. - Silna obrona przeciwlotnicza i równie dobra obrona przestrzeni powietrznej powodują, że Rosjanie unikają wysyłania na Ukrainę myśliwców. Korzystają z tańszych środków, takich jak drony czy rakiety – dodał.

Komentując doniesienia strony ukraińskiej o tym, że celem rosyjskich ostrzałów Kijowa są systemy Patriot odparł: - Zawsze tam gdzie prowadzi się wojnę, każda ze stron stara się zniszczyć najbardziej efektywne środki walki przeciwnika. Rosjanie za wszelką cenę chcą zniszczyć obronę powietrzną Ukrainy i przygotować się do nadchodzącej eskalacji na lądzie i w powietrzu.

Generał podkreślił, że dalsza skuteczność obrony przeciwlotniczej Ukrainy zależy od wielkości dostaw artylerii dostarczanej przez Zachód. - Systemy, takie jak Patrioty są trwałe i zapewne przetrwają. Kluczową kwestią jest ilość amunicji potrzebnej, by te systemy nadal działały – zaznaczył.

Reklama

W ocenie generała Rosja nadal dysponuje dużymi zasobami potrzebnymi do prowadzenia wojny. - Słychać głosy, że Rosja jest już wyczerpana, że Rosję da się pobić. Oczywiście, że się da, ale to nie znaczy, że jest wyczerpana. Kreml podjął decyzję o zwiększeniu produkcji broni, a oprócz tego przeprowadza kolejne ukryte mobilizacje – podkreślił.

Przypomniał, że już w ubiegłym roku Rosjanie uruchomili produkcję sprzętu wojskowego na trzy zmiany. - Przemysł zbrojeniowy Federacji Rosyjskiej jest poza środkami rażenia środków ukraińskich i w tym sensie pracuje bez zakłóceń. Pytaniem otartym pozostaje, ile broni są w stanie faktycznie wyprodukować – zauważył były dowódca Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego.

Pytany o to, kto jego zdaniem jest odpowiedzialny za ataki dronów w Moskwie odparł: - Nie byłbym zdziwiony, gdyby strona ukraińska wykonywała pojedyncze uderzenia dronami. Jednocześnie wiemy, że Rosjanom zależy na pootrzymywaniu w narodzie ducha wojny, więc równie dobrze może to być autoagresja.

Zdaniem generała Ukraina ma prawo uderzać w cele na terytorium Federacji Rosyjskiej. Jak zaznaczył, według prawa międzynarodowego zaatakowani przez Rosję Ukraińcy mogą bronić się na różne sposoby, a ataki na cele wojskowe na terytorium wroga są jednym z nich. W ocenie Samola przełomowymi miesiącami dla obu stron konfliktu będą czerwiec i lipiec. - Lato pokaże starcie sił zbrojnych dwóch państw na bezkresnych równinach wschodniej Ukrainy – podkreślił gen. Samol.

Autorki: Hanna Kotomenko, Daria Al Shehabi