Działaczka gościła w niedzielę, w Dniu Wolności i Praw Obywatelskich, w Willi Decjusza w Krakowie. Spotkanie z nią odbyło się w ramach festiwalu Kultura na uchodźstwie. W wydarzeniu uczestniczyło wielu młodych Białorusinów i Polaków. Cichanouską witali owacjami na stojąco.

Reklama

Liderka demokratycznej Białorusi zaczęła wystąpienie od słów Adama Mickiewicza, jak mówiła, "wielkiego polskiego poety białoruskiego pochodzenia" na wygnaniu; słów, "które w Polsce, Litwie i Białorusi znają chyba wszyscy": "Litwo, Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie / Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie / Kto cię stracił". - Jestem pewna, że opisane przez poetę poczucie ogromnej straty znają wszyscy Białorusini zmuszeni do opuszczenia kraju po 2020 roku. Wierzę jednak, że dla nas, Białorusinów, nic nie jest stracone. Podobnie jak Mickiewicz, na uchodźstwie nauczyliśmy się jedynie jeszcze bardziej cenić Białoruś. Nie mam wątpliwości, że Białoruś znów będzie wolna i demokratyczna, a my powrócimy do kraju - powiedziała Cichanouska.

Mówiąc o kulturze i nawiązując do czasów Korony Polskiej i Wielkiego Księstwa Litewskiego, przywołała postać Franciszka Skaryny – drukarza, wydawcy i tłumacza Biblii działającego na emigracji. - Tolerancja panująca w ówczesnym państwie polskim i litewskim pozwoliła Skarynie swobodnie popularyzować nasz język i kulturę. Tylko na Wschodzie, w Moskwie, nowy wynalazek – prasę drukarską – uznano za herezję. Ta "europejska zaraza" stała w sprzeczności z "filarami" ówczesnego rosyjskiego świata – opisywała.

"Na ile kłamstwo i bezduszność…"

Jak podkreśliła Cichanouska, dziś w sprzeczności z "filarami" rosyjskiego świata stoi wolność słowa. - Szczególnie w czasie zbrodniczej wojny przeciwko Ukrainie dostrzegamy, na ile kłamstwo i bezduszność opanowały rosyjskie społeczeństwo, w tym też znaczną, jeśli nie przeważającą część działaczy kultury rosyjskiej – oceniła.

Zaznaczyła, że bez wolności słowa nie może być mowy o wolności twórczej. Wskazała na nazistowskie Niemcy jako przykład na to, że "twórczość zbudowana na kłamstwie i propagandzie jest zupełnie bezwartościowa".

Reklama

W sensie politycznym, ekonomicznym, informacyjnym, a także kulturowym Białoruś dziś zamieniła się w rosyjską kolonię - oceniła liderka demokratycznej Białorusi. Dodała, że "jakakolwiek wzmianka o kulturze narodowej uważana jest za przejaw ekstremizmu". - Nawet gdy człowiek po prostu rozmawia na ulicy po białorusku, staje się podejrzany i może trafić za to do więzienia - podkreśliła kandydatka w wyborach prezydenckich na Białorusi w 2020.

Jak przypomniała, białoruskie władze zlikwidowały Związek Pisarzy Białoruskich, Towarzystwo Języka Białoruskiego, Art-siedzibę, wiele wydawnictw i innych organizacji. Wybitni przedstawiciele kultury i nauki siedzą w łukaszenkowskich więzieniach. Zwróciła uwagę m.in. na postać krytyka literackiego, laureata Nagrody Nobla Alesia Bialackiego, więźnia politycznego.

"Jak za Stalina"

Cichanouska stwierdziła, że "jak za Stalina więzienie pozostaje miejscem udręki i hartowania przyszłych białoruskich klasyków". Wyraziła przekonanie, że teksty powstałe za kratami znajdą się kiedyś w podręcznikach szkolnych i będą świadectwem, pomnikiem bohaterstwa Białorusinów. - Dziś jednak naszym zadaniem jest – zrobić wszystko, by ich autorzy wraz ze wszystkimi więźniami politycznymi jak najszybciej wyszli na wolność – zaapelowała liderka białoruskiej opozycji.

W Krakowie wspominała także swojego męża Siarhieja, który właśnie w więzieniu zaczął pisać wiersze. - Nie wiem, co się teraz dzieje z Siarhiejem. Już od kilku miesięcy nie mamy od niego żadnych wieści. Prawdopodobnie przetrzymują go w karcerze - powiedziała Swiatłana Cichanouska.

Liderka opozycji białoruskiej wyraziła wdzięczność wobec PEN-Clubu i Białoruskiego Zrzeszenia Dziennikarzy, które wraz z Wiosną 96 monitorują sytuację więźniów politycznych. Podziękowała także wszystkim Białorusinom za wspieranie więźniów reżimu. "Pocztówka wysłana do więzienia sama w sobie już staje się dziełem sztuki. Sztuki bycia człowiekiem" – mówiła Cichanouska.

Jej zdaniem kultura białoruska nie zniknie w wolnym świecie. Wspomniała o wsparciu płynącym z krajów UE, polegającym m.in. na finansowaniu stypendiów i rezydencji artystycznych.

Zaznaczyła, że życie kulturalne diaspory nie może ustać, aby Białorusini pozostali Białorusinami i zachowali swoje dziedzictwo. Jak przekonywała, "niezależna twórczość białoruskich muzyków, malarzy, aktorów, pisarzy powinna pozostawać najlepszym dowodem na to, że również w warunkach emigracyjnych Białoruś żyje i będzie nadal żyć; choć dyktator i będący na jego usługach rusyfikatorzy próbują na wszelkie sposoby wyrwać serce białoruskości z ciała Białorusi".

Jestem przekonana, że przyjdzie czas, kiedy nasi twórcy powrócą do swoich rodzinnych gniazd. Niezmiennie będą też wędrować po świecie, przyjmowani z szacunkiem jako synowie i córki wolnego, wykształconego, europejskiego narodu białoruskiego. Nikt im już jednak nie zabroni wrócić do domu, by mogli swobodnie wypowiadać się, żyć i tworzyć we własnym kraju - podkreśliła.

Beata Kołodziej