Nie powinniśmy spodziewać się żadnego zagrożenia ze strony wagnerowców, ponieważ Kreml zdecydował o rozwiązaniu tej bojówki. Najemnicy, którzy nie wzięli udziału w sobotnim buncie, podpiszą teraz kontrakty z rosyjskim resortem obrony. Inni złożą broń i dostaną za to gwarancję emerytur, jeszcze inni wyjadą do Afryki, a tylko niewielka część uda się wraz ze swoim szefem Jewgienijem Prigożynem na Białoruś - oznajmił Małomuż, który kierował SZRU w latach 2005-10. Generał wyraził ten pogląd w rozmowie z ukraińskim portalem Obozrevatel.

Reklama

Los Prigożyna przesądzony?

Łukaszenka nie jest aż takim idiotą, żeby pozwolić sobie na obecność dużej liczby wagnerowców we własnym kraju. Dużej liczby, czyli kilkudziesięciu tysięcy. Oznaczałoby to bowiem faktyczne podporządkowanie Białorusi (Rosji) w wymiarze wojskowym. (...) Z jednej strony, Grupa Wagnera stwarza zagrożenie dla (Kremla), a z drugiej - jest niewygodna też dla (Mińska) - zaznaczył Małomuż.

Reklama

W opinii emerytowanego wojskowego Putin może "pozbyć się" Prigożyna niezależnie od udzielonych mu gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ uważa szefa wagnerowców za zdrajcę. Putin nie akceptuje wiarołomstwa w kręgu swoich najbliższych współpracowników. Nie chodzi tutaj o żadne sądy, ale o zemstę, która dokona się w swoim czasie. Myślę, że stanie się to już niedługo - przypuszcza generał.

Reklama

Ostrzeżenie brytyjskiego generała

Przywódcy Ukrainy muszą strzec się przed możliwym atakiem szefa najemniczej Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna na Kijów z terytorium Białorusi - ostrzegł w niedzielę były szef sztabu generalnego armii brytyjskiej generał Richard Dannatt.

Fakt, że (Prigożyn) udał się na Białoruś, jest powodem do niepokoju - powiedział Dannatt. Zaznaczył, że jeśli właściciel Grupy Wagnera "utrzymał wokół siebie skuteczne siły bojowe, to ponownie stanowi zagrożenie dla ukraińskiej flanki najbliżej Kijowa", czyli miasta, które Rosjanie próbowali zdobyć na początku wojny. Dodał, że "jest całkiem możliwe", że Rosja może wykorzystać wagnerowców do ponownej próby opanowania stolicy Ukrainy.

Bunt Prigożyna

W sobotę najemnicy Grupy Wagnera zajęli sztab rosyjskiej armii w Rostowie nad Donem, a następnie zaczęli posuwać się w kierunku Moskwy. Prigożyn, od dawna skonfliktowany z częścią rosyjskiego establishmentu wojskowego, dowodzącą inwazją na Ukrainę, domagał się "przywrócenia sprawiedliwości" w armii i odsunięcia od władzy ministra obrony Siergieja Szojgu.

W sobotę wieczorem Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie najemników do obozów polowych, by "uniknąć rozlewu krwi". Miało to być rezultatem układu białoruskiego autorytarnego lidera Alaksandra Łukaszenki z Prigożynem, zawartego w porozumieniu z Władimirem Putinem. Zgodnie z tymi uzgodnieniami najemnicy Grupy Wagnera i sam Prigożyn mieliby przemieścić się na Białoruś.