Morawiecki był pytany na konferencji o wypowiedź unijnej komisarz ds. wewnętrznych Ylvy Johansson, która w rozmowie z TVN24 stwierdziła, że tzw. pakt migracyjny, czyli unijne porozumienie w sprawie relokacji migrantów, nie ma charakteru przymusowego, a Polska nie będzie pod presją migracyjną.

Reklama

Przypomniał, że "właśnie te słowa komisarz Johansson zaproponował Radzie Europejskiej, aby wpisać do konkluzji". Przez sześć godzin negocjowaliśmy wpisanie tego, że przyjmowanie uchodźców jest dobrowolne, że nie ma żadnych kar - jednak nie było zgody na wprowadzenia tego, więc tamte słowa są słowami rzuconymi na wiatr - dodał premier.

Tak jak w 2015-2016 roku, kiedy Rady Unii Europejskiej, czyli ciało podejmujące decyzje legislacyjne, podjęło te decyzje wbrew regule jednomyślności i później byliśmy w stanie przewalczyć tamte błędne decyzje i w czerwcu 2018 roku na Radzie Europejskiej, też podczas bardzo długich negocjacji, doprowadziliśmy do wpisania w konkluzjach zasady dobrowolności przyjmowania nielegalnych migrantów i do dzisiaj, do czerwca tego roku, była to zasada obowiązująca - podkreślał.

Jak dodał, "parę tygodni temu - pod presją niemiecką i paru innych państw - ta zasada została złamana". Nie ma akceptacji Polski dla łamania naszych własnych zasad, które przyjmujemy na Radzie Europejskiej - podkreślił.

Reklama

Żeby sprawdzić, czy słowa pani komisarz mają chociaż 1 procent wiarygodności, zaproponowałem wpisanie tych słów do konkluzji. Jednak odmowa wpisania tych słów była rzeczywistym potwierdzeniem, co potwierdzili też liderzy Unii Europejskiej, że niestety, chcą wrócić do swojej błędnej i obłędnej polityki migracyjnej, której konsekwencje widzimy dzisiaj na przedmieściach Paryża, Marsylii, Goeteborga i wielu, wielu innych miast europejskich. My tego nie chcemy. My chcemy bezpiecznej, spokojnej Polski - mówił Morawiecki.

Po zakończeniu w piątek dwudniowego szczytu UE w Brukseli przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel poinformował, że państwa UE nie zdołały osiągnąć porozumienia w sprawie wspólnych konkluzji dotyczących polityki migracyjnej.

Reklama

Tzw. pakt migracyjny - co zawiera?

Wcześniej ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - napisano w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.

autor: Grzegorz Bruszewski, Dariusz Sokolnik