Prezydent był proszony o ocenę dyskusji wokół obchodów 80. rocznicy Rzezi Wołyńskiej i używanych przy tej okazji pojęć.

Andrzej Duda odpowiedział, że trudno sobie wyobrazić, by w związku z tą rocznicą nie było dyskusji. Dobrze, że jest dyskusja, a przede wszystkim dobrze, że upamiętniamy ofiary. Miałem dużą satysfakcję z tego, że mogłem upamiętnić ofiary razem z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, który mimo tego, że na bieżąco koordynuje obronę kraju, przyjechał mimo wszystko do Łucka, po to, by pomodlić się razem ze mną, po to, by razem ze mną upamiętnić ofiary, by zapalić znicz pod krzyżami w łuckiej katedrze - zaznaczył.

Reklama

Jak ocenił, "to był ważny, wspólny gest, który pokazuje wolę pojednania obydwu narodów, mimo właśnie tamtych tragicznych zdarzeń, i mimo wszystkich żali, które są". To jest rzeczywiście straszne, że mamy taką dramatyczną pamięć historyczną, z której musimy jakoś w sensie pozytywnym wyjść. Wyjść z tym sensie, żeby doszło do wzajemnego przebaczenia. Ale to przebaczenie musi opierać się na prawdzie, i to przebaczenie musi się opierać na uznaniu - ocenił prezydent.

Uznanie - jak podkreślił prezydent - to dla niego przede wszystkim możliwość dokonania pochówku ofiar. To jest sprawa podstawowa, ja to mówię od samego początku - zaznaczył.

Reklama

Duda chwali Zełenskiego

Natomiast jest mi przykro, kiedy słyszę, że ktoś nie docenia tej obecności prezydenta Ukrainy w Łucku. Pamiętajmy o tym, że w 2018 roku ja sam wtedy na Wołyniu, w dawnej polskiej wsi Pokuta nieistniejącej już dzisiaj, w polu składałem wieniec. Nie było ze mną ówczesnego prezydenta Ukrainy, nie przyjechał. Wtedy prezydentem był Petro Poroszenko - powiedział prezydent.

Dodał, że Zełenski w tym roku przyjechał uczcić pamięć ofiar, wspólnie się pomodlić, a z nim przyjechali na miejsce biskupi. W związku z powyższym, to był naprawdę bardzo ważny moment, który krok po kroku przybliża nas właśnie do tego głębokiego pojednania. Ja ogromnie w to głębokie pojednanie wierzę, bo jest ono nam wielce potrzebne - powiedział Andrzej Duda.

Jak zauważył, "czasy mamy trudne". Polacy dokonali wspaniałej rzeczy wobec narodu ukraińskiego, otwierając swoje domy, otwierając swoje serca, przyjmując do domu uchodźców wykonaliśmy jako społeczeństwo wielki gest. Ja jestem ogromnie moim rodakom wdzięczny, co zresztą wielokrotnie podkreślałem. To stwarza takie swoiste niesamowite warunki do tego, żeby właśnie usiąść razem czy wręcz klęknąć razem nad grobami ofiar i dokonać tego aktu takiego aktu wybaczenia potrzebnego przyszłości - powiedział. Zaznaczył, że Polacy i Ukraińcy muszą ją budować dla swoich dzieci i wnuków.

Reklama

To nasza dziejowa szansa i ja w tę szansę ogromnie wierzę, właśnie w tę naszą wspólnotę, jak dawna Rzeczypospolita, w której nasze narody - nawet szerzej, bo nie tylko Polacy i Ukraińcy, ale i Białorusini, i Litwini żyli razem - podkreślił prezydent.

W minioną niedzielę prezydenci Polski i Ukrainy spotkali się w godzinach rannych przed katedrą rzymskokatolicką w Łucku, gdzie wzięli udział w mszy świętej w intencji ofiar Rzezi Wołyńskiej. Przywódcy dwóch państw postawili znicze przed ołtarzem w katedrze.

Krwawa niedziela

80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło ok. 100 tys. Polaków.

Sprawcami ludobójstwa - Rzezi Wołyńskiej byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, będąca często sąsiadami Polaków, często związanych z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania "antypolską akcją", zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkanego wyłącznie przez Ukraińców.

autorka: Wiktoria Nicałek