"Połączenie hitlerowskiej symboliki z ogrodowym skrzatem ma wymowę ironiczną. Bo jak inaczej rozumieć krasnoludka zestawionego z ideologią aryjskiej rasy panów" - tłumaczy Ottmar Hoerl. Dodaje, że stworzył rzeźbę sześć lat temu na potrzeby wystawy w Belgii i wówczas jakoś nikt nie zgłaszał do nazi-krasnala żadnych zastrzeżeń.
>>> Pozdrowił Hitlera czy zamówił pięć piw?
Mimo tych tłumaczeń lokalna prokuratura, która zgodnie z wymogami kodeksu karnego ma obowiązek ścigać wszelkie przejawy propagowania nazistowskich treści i symboliki, wszczęła już śledztwo w sprawie krasnala. Zastrzeżenia zgłosiły także środowiska żydowskie. "To niesmaczne. W temacie nazizmu nasze poczucie humoru ma swoje granice" - skomentował w rozmowie z "Bild Zeitung" szef lokalnej diaspory Arno Hamburger.
>>> Hitler reklamuje herbatkę antystresową
Pikanterii całej historii dodaje również miejsce wystawienia krasnala. Bawarska Norymberga była przecież jednym z ulubionych miast Adolfa Hitlera, teatrem partyjnych zjazdów NSDAP, a po drugiej wojnie światowej miejscem procesu czołowych nazistowskich przywódców.
Teraz cała sprawa jest w rękach prokuratury. Może ona oskarżyć Ottmara Hoerla o propagowanie nazizmu, za co w Niemczech można trafić nawet do więzienia, albo umorzyć sprawę, dając posłuch tłumaczeniom rzeźbiarza, że krasnal raczej wyszydza wszelkie nazistowskie gesty.