One są już ukończone. Teraz muszą trafić do Europy i na Ukrainę, razem ze wszystkimi dołączonymi do tego rzeczami: amunicją, częściami zamiennymi, paliwem, sprzętem, instalacjami do napraw - powiedział Bush podczas briefingu prasowego, odnosząc się do dostaw 31 czołgów M1A1 Abrams. Jak dodał, termin, w którym maszyny mogą być spodziewane na Ukrainie, to wciąż "wczesna jesień".

Reklama

"Termin skrócono na wniosek Ukraińców"

Decyzja o wysłaniu Ukrainie Abramsów została ogłoszona w styczniu przez prezydenta USA Joe Bidena. Pierwotnie spodziewano się, że dostawa może zająć nawet ponad rok, jednak termin skrócono na wniosek Ukraińców, którzy zgodzili się na otrzymanie wyremontowanych starszych wersji maszyn, M1A1, zamiast pierwotnie planowanych M1A2.

Remont przeprowadził producent czołgów, koncern General Dynamics. Już w maju w Niemczech rozpoczęło się szkolenie żołnierzy ukraińskich z obsługi, utrzymania i logistyki Abramsów.

Jak powiedział Bush, USA udało się zwiększyć produkcję amunicji artyleryjskiej do obecnego poziomu 24 tys. sztuk miesięcznie (z 14 tys. dotychczas). Wkrótce produkcja ma przyspieszyć do 28 tys. "ze ścieżką do ponad 80 tys. w przyszłym roku". Kurczące się zapasy zwykłych pocisków do haubic kalibru 155 mm były jednym z powodów, dla którego USA zdecydowały się przekazać Ukrainie amunicję kasetową. Ma ona wypełnić lukę do czasu, kiedy przemysł zbrojeniowy USA odpowiednio zwiększy produkcję pocisków.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński