Jak poinformował w niedzielę miejscowy szeryf, napastnik zabił w Jacksonville kobietę siedzącą w samochodzie przed sklepem Dollar General, sprzedawcę oraz klienta, który minutę później wszedł do sklepu. Strzelał z karabinu półautomatycznego typu AR-15 i pistoletu Glock.

Reklama

Według AP Palmeter legalnie zakupił broń w ostatnich miesiącach. Sprzedano mu ją, mimo że w 2017 roku został poddany obowiązkowemu badaniu psychiatrycznemu. W 11 minut po rozpoczęciu strzelaniny popełnił samobójstwo, gdy policja weszła do sklepu.

Zgodnie z relacją szeryfa Palmeter mieszkał z rodzicami w sąsiednim hrabstwie Clay. W trakcie strzelaniny wysłał ojcu SMS-a, aby włamał się do jego pokoju. Ojciec znalazł tam list pożegnalny syna, testament i pisma, które szeryf nazwał rasistowskimi.

Manifest jest, szczerze mówiąc, pamiętnikiem szaleńca. Zachował się on po prostu całkowicie irracjonalnie, ale wiedział, co robi. Był w 100 proc. przytomny – ocenił szeryf.

Reklama

Republikański gubernator Florydy Ron DeSantis powiedział w niedzielę, że mieszkańcy stanu "potępiają przerażające morderstwa na tle rasowym popełnione przez obłąkaną szumowinę".

Dopuszczanie się przemocy tego rodzaju jest niedopuszczalne, a w stanie Floryda nie ma miejsca na atakowanie osób ze względu na rasę – podkreślił DeSantis.

Jak podał Reuters, prezydent Joe Biden zauważył w niedzielę, że do strzelaniny doszło tego samego dnia, w którym w USA obchodzono 60. rocznicę Marszu na Waszyngton. Czarnoskóry działacz na rzecz zniesienia dyskryminacji rasowej, pastor Martin Luther Kinga Jr. wygłosił tam wówczas słynne przemówienie "Mam marzenie" ("I Have a Dream").

Nie możemy się zgodzić na życie w kraju, w którym czarnoskóre rodziny udające się do sklepu lub czarnoskórzy uczniowie idący do szkoły żyją w strachu przed zastrzeleniem ze względu na kolor skóry – powiedział w niedzielę prezydent Biden.

Reklama

Departament Sprawiedliwości traktuje strzelaninę jako przestępstwo z nienawiści i "akt brutalnego ekstremizmu na tle rasowym" – stwierdził prokurator generalny USA Merrick Garland.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski