Izraelski resort spraw zagranicznych postrzega obecność niemieckiego dyplomaty na rozprawie jako próbę "ingerencji w wewnętrzne sprawy Izraela" zgodnie ze skargą wysłaną do Berlina - przekazał portal dziennika "Jerusalem Post".

Seibert, który - jak zauważa izraelski dziennik - w przeszłości wypowiadał się przeciwko rządowemu planowi reformy sądownictwa, napisał na platformie X (dawnym Twitterze), że przyjaciele Izraela z dużym zainteresowaniem patrzą na Sąd Najwyższy i że chciał się o tym przekonać na własne oczy. Myślę, że dzieje się tu coś ważnego dla izraelskiej demokracji - dodał Seibert będąc na posiedzeniu Sądu Najwyższego.

W lutowym wywiadzie dla kanału N12 ambasador zauważył, że Niemcy wierzą, iż niezależny wymiar sprawiedliwości jest podstawą demokracji i uważnie obserwują izraelski spór dotyczący rządowego planu zmian w sądownictwie.

Reklama

Kontrowersyjna ustawa

Reklama

Z inicjatywy gabinetu premiera Benjamina Netanjahu parlament Izraela przyjął pod koniec lipca ustawę, która odbiera Sądowi Najwyższemu możliwość podejmowania działań przeciwko "nieracjonalnym" decyzjom rządu, tj. nieproporcjonalnie skoncentrowanym na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego.

12 września odbyło się posiedzenie Sądu Najwyższego, na którym zaczęto rozpatrywać petycję w sprawie uchylenia tej ustawy. Był to pierwszy przypadek w historii Izraela, kiedy wszystkich 15 sędziów Sądu Najwyższego wspólnie rozpatrywało odwołanie od uchwalonego już aktu prawnego wyższego rzędu. Nie jest jasne, kiedy można spodziewać się decyzji sędziów. Oczekuje się, że obrady w tej sprawie mogą potrwać kilka tygodni lub miesięcy.

Spór o reformę pogrążył Izrael w największym kryzysie wewnętrznym od czasu powstania 75 lat temu państwa żydowskiego. Opozycja postrzega zmiany jako zagrożenie dla demokracji. Premier Netanjahu i jego sojusznicy przekonują, że nowe prawo przywraca równowagę pomiędzy organami władzy, gdyż ich zdaniem wymiar sprawiedliwości ma zbyt duże kompetencje.

Z Jerozolimy Marcin Mazur