PAP spotkała się z nimi w bazie polowej w odległości około 30 km od linii frontu. Mieszkają w namiotach na skraju lasu. Pod drzewami ukryli samochody i amerykański wóz bojowy Bradley. Działają przeważnie w nocy. To właśnie stąd wyruszają na zadania bojowe.
Położenie w klinie
Ruscy idą i idą, a my napieramy na nich, chociaż jest ciężko. Ostatnia moja walka, kilka dni temu, to 3-5 metrów odległości (od przeciwnika). Uspokoili się dopiero wtedy, jak rzuciłem trzy granaty. Straciliśmy tam jednego z mojej grupy, ale też dwóch (Rosjan) przyciągnęliśmy. Poddali się, bo nie mieli innego wyjścia – mówi żołnierz o pseudonimie Jeher.
Robotyne położone jest w klinie, który wojska ukraińskie wybijają w rosyjskich liniach obrony, nacierając w kierunku ważnego dla logistyki wroga węzła kolejowego w Melitopolu. Zdobycie tego miasta odcięłoby Rosjanom drogę lądową na Krym.
Żołnierze 41. brygady ze swojej leśnej bazy docierają w okolice Robotynego samochodami. Dalej muszą już iść pieszo. Jeher wyciąga telefon, żeby pokazać nagranie z ostatniego takiego marszu, gdy wracał ze swoim oddziałem z wykonanego zadania. Przeszliśmy chyba z 10 kilometrów, nogi nam dosłownie odpadały – relacjonuje.
Rosyjscy jeńcy
Na nagraniu widać dwóch rosyjskich jeńców. "Patrzcie, jacy fajni ruscy! Pomachajcie rączką do kamery" – zachęca głos zza kadru. Kiedy wzięliśmy ich do niewoli, byli przerażeni. Tutaj już się uśmiechają, bo przeszli z nami te 10 kilometrów i trochę nas poznali. Są zmęczeni. No i wypalili całą paczkę papierosów – śmieje się Jeher.
Jest wieczór. Do wyjazdu na linię frontu pod Robotynem szykuje się dowódca Bradleya, 19-letni Kacz. Uważaj na siebie, bracie – żegnają go koledzy.
Jadę pod Robotyne. Walki toczą się tam teraz o wzgórze za wsią, które Rosjanie starają się utrzymać za wszelką cenę. Robotyne oddali szybko, a o tą górkę cały czas walczą – wyjaśnia żołnierz.
Pojazd, którym dowodzi, wyjeżdża na zadania tylko nocą. Przewozi żołnierzy, amunicję i niszczy sprzęt przeciwnika, a w drodze powrotnej transportuje rannych. Po naszej stronie ofiar jest bardzo mało. Wywozimy rannych, ale ich także jest niewielu. Pracujemy bardzo składnie – zapewnia Kacz dziennikarzy.
Niebezpieczny odcinek
Anastazja, oficer prasowa 47. brygady wskazuje, że kierunek melitopolski jest jednym z najbardziej niebezpiecznych odcinków frontu wojny z Rosją. Rosjanie przygotowywali się do naszej kontrofensywy od ponad roku. Przygotowali pola minowe z minami przeciwpiechotnymi i przeciwczołgowymi. Kacapy mają mnóstwo min, ale nasi żołnierze dobrze sobie z nimi radzą – podkreśla.
Według jej relacji ukraińscy żołnierze pod Robotynem działają pod intensywnymi ostrzałami rosyjskiej artylerii, systemów rakietowych, czołgów oraz nalotami lotniczymi. Kacapy zaczęły zrzucać na nas 500-kilogramowe kierowane bomby lotnicze KAB. Wcześniej odpalali je tylko w kierunku miast. To, że teraz używają ich bezpośrednio na froncie pokazuje, że brakuje im sprzętu i amunicji. Nasze zwycięstwo jest blisko – zapewnia Anastazja.
Z obwodu zaporoskiego Jarosław Junko