Jak informuje "The Telegraph" szczegółowe badanie YouGov przeprowadzona na 14 000 respondentach, prognozuje, że w zbliżających się w Wielkiej Brytanii wyborach dotychczas rządząca Partia Konserwatywna utrzyma zaledwie 169 mandatów, podczas gdy Partia Pracy zdobędzie władzę z 385 mandatami, co da Keirowi Starmerowi komfortową przewagę 120 miejsc.

Reklama

W związku ze spodziewanymi zmianami, na temat przyszłej brytyjskiej polityki międzynarodowej rozmawialiśmy z dr Przemysławem Biskupem, politologiem z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Aneta Malinowska, Dziennik.pl: Czy faktycznie badania sondażowe, które przedstawił "The Telegraph" odzwierciedlają to, co za kilka miesięcy wydarzy się na Wyspach?

Dr Przemysław Biskup: Wszystko wskazuje na to, że laburzyści przejmą władzę w Wielkiej Brytanii na dłuższy czas, obejmujący przynajmniej dwie kolejne kadencje polityczne. Niemniej jednak należy zauważyć, że pozytywne perspektywy wyborcze dla laburzystów wynikają głównie z osłabienia pozycji konserwatystów.

Reklama

To znaczy?

Partia Konserwatywna doświadcza spektakularnego rozpadu koalicji wyborczej, którą zbudował Borys Johnson w 2019 roku. Chociaż ta koalicja miała potencjał przynieść wieloletnie sukcesy, to jednak główne hasła, na których została zbudowana, oraz udzielony znaczny kredyt zaufania wyborczego, w praktyce nie zostały w wielu istotnych sferach, wdrożone w życie.

Obecna kryzysowa sytuacja w sferze poparcia wyborczego dla konserwatystów jest efektem działań podejmowanych przez nich w ostatnich latach. W moim przekonaniu, jeśli przewidywany dziś scenariusz rzeczywiście się spełni, Partia Konserwatywna stanie przed głębokim wstrząsem wewnętrznym, który prawdopodobnie doprowadzi do jej rozpadu. Uważam, że liberalne skrzydło tej partii może połączyć się z ugrupowaniem liberałów lub nawet Partią Pracy, bądź też znajdzie inne wyjście, jednak wyraźnie rysuje się nowa, zorganizowana siła na brytyjskiej scenie prawicowej. Ta grupa wyborcza dąży do stworzenia twardszej, konserwatywno-prawicowej partii, co stanowi konsekwentne wyrażenie ich poglądów przez ostatnią dekadę. To ta sama grupa elektoratu, która przyczyniła się do przeprowadzenia referendum i uzyskała negatywny dla UE wynik. Są to głównie wyborcy zgromadzeni wokół prawego skrzydła Partii Konserwatywnej oraz Partii Niepodległości (UKIP), która w 2016 roku przekształciła się najpierw w Partię Brexitu, a następnie w tzw. Partię Reformy.

Reklama

Co jeszcze doprowadziło do załamania poparcia dla torysów w Wielkiej Brytanii?

Jedną z kluczowych przyczyn załamania poparcia dla Partii Konserwatywnej jest kwestia migracji, a ta sprawa z pewnością nie zniknie. Stanowi to zagadnienie o ogólnoeuropejskim charakterze, w odniesieniu do którego w całej Unii Europejskiej obserwuje się znaczne przesunięcia nastrojów społecznych . To, co jeszcze kilka lat temu było jedynie postulatem w brytyjskiej polityce, na przykład umowa deportacyjna, teraz realnie materializuje się w trudnych negocjacjach, jak w przypadku umowy z Ruandą. Kiedyś był to temat niezwykle kontrowersyjny, a obecnie podobne pomysły stają się coraz powszechniejsze i silniejsze także w innych państwach europejskich.
W związku z tym Partia Pracy może znaleźć się w sytuacji, gdzie z jednej strony będzie dążyła do zaspokojenia oczekiwań swojego elektoratu pochodzącego z klasy robotniczej, a z drugiej strony nawet nie będzie musiała tego robić kosztem napięć z sąsiadami europejskimi, bo to zaraz będzie nowa europejska norma.

Jakie skutki przyniesie zmiana frakcji rządzącej w Wielkiej Brytanii w stosunkach z Unią Europejską? Czy Brytyjczycy będą chcieli cofnąć Brexit?

Nie możemy zapominać, że część dzisiejszych sukcesów Partii Pracy wynika z faktu, że po 2019 roku zdecydowała się ona programowo zaakceptować Brexit. Oznacza to, że w obecnych wyborach ta partia nie będzie dążyć do spektakularnego odwrócenia Brexitu, ani nawet istotnego jego osłabienia. Moim zdaniem możemy spodziewać się głównie zmiany retoryki, tonacji wypowiedzi oraz pozytywnego podejścia do dyplomacji wobec Unii Europejskiej. Mogą wystąpić pewne sektorowe poluzowania napięć i zacieśnienia współpracy, na przykład w obszarze przepisów sanitarnych i fitosanitarnych, które stanowią istotny element kontroli granicznych w przepływach towarowych.
Jednakże esencja relacji pozostanie bez większych zmian w kontekście reakcji na działania Unii Europejskiej. Oczywiście będą istotne różnice w polityce wewnętrznej, ale to z naszego punktu widzenia mniej istotne.

Co dalej z polityką brytyjską względem Ukrainy? W którą stronę Brytyjczycy pójdą?

12 stycznia doszło do podpisania porozumienia o współpracy w zakresie bezpieczeństwa z Ukrainą. Jestem zdania, że należy to porozumienie interpretować nie tylko jako inicjatywę rządu konserwatywnego, lecz również jako wyraz pewnego wewnętrznego konsensusu w tej kwestii, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zostało zawarte kilka miesięcy przed zbliżającymi się wyborami. Obserwujemy, że Wielka Brytania wykazuje chęć i ambicje, a także posiada środki, aby odgrywać istotną rolę w naszej części Europy. Planowane jest zwiększenie brytyjskiego kontyngentu wojskowego w Europie Północnej i Środkowej.
Zapowiedziana w tym porozumieniu pomoc brytyjska przy odbudowie Marynarki Wojennej Ukrainy jest kontynuacją wcześniejszych umów, a wiele innych kwestii jest aktualnie finalizowanych. To kolejne etapy tego samego procesu, który, moim zdaniem, będzie kontynuowany przez nowy rząd w tej dziedzinie.

Dr Przemysław Biskup: Wielka Brytania dokonała tzw. "zwrotu ku Pacyfikowi"

A z USA? Przewiduje pan, że międzynarodowa współpraca między Wielką Brytanią a USA nadal będzie się zacieśniać?

Stany Zjednoczone systematycznie są wymieniane jako główny partner w zakresie polityki zagranicznej i ta pozycja nie ulegnie zmianie z różnych powodów. Jednak najważniejszym z nich jest fakt, że Wielka Brytania dokonała tzw. "zwrotu ku Pacyfikowi", a ta decyzja nie pozostaje jedynie w sferze retoryki – od lipca ub.r. roku jest aktywnym członkiem porozumienia transpacyficznego CPTPP. Przez ostatnie 1,5 roku działa również układ obronny AUKUS z Australią i USA, który od ubiegłego roku został uzupełniony o porozumienie wykonawcze, intensywnie integrujące przemysł obronny, zwłaszcza budownictwo okrętowe. W praktyce oznacza to, że Wielka Brytania pod rządami konserwatystów podjęła znaczące kroki w kierunku przesunięcia centrum generowania przyszłego wzrostu gospodarczego, a także opracowywania rozwiązań politycznych i militarnych poza Europą. To podejście można opisać jako: "Bronimy tego, co przynosi nam dochody".

Czy Partia Pracy mogłaby od tego dziedzictwa odstąpić?

Moim zdaniem byłoby to bardzo trudne. Oczywiście, pewne korekty są możliwe, ale trudno wyobrazić sobie całkowitą zmianę tej strategii. Jest to istotne z uwagi na to, że uczestnictwo w partnerstwie transpacyficznym silnie wpływa na zakres zobowiązań, jakie Wielka Brytania może podjąć w przyszłości wobec Unii Europejskiej. Obecnie oba te obszary można pogodzić, ale jeśli laburzyści zdecydują się bardziej związać z UE, mogą pojawić się trudności. Wydaje się zatem, że obecna strategia pozostanie podstawą, zwłaszcza że została dobrze przemyślana.

Politolog: Polska będzie kluczowym partnerem dla Wielkiej Brytanii

To teraz jeszcze muszę zapytać o przyszłą politykę względem Polski. Jak będzie wyglądać po objęciu władzy przez laburzystów?

Dopóki Brytyjczycy będą kontynuować zaangażowanie w obronę europejskiego porządku, odgrywając rolę silnego partnera wspierającego – co obecnie definiuje ich rola – Polska pozostaje kluczowym partnerem Wielkiej Brytanii w dziedzinie bezpieczeństwa. Warto podkreślić, że Wielka Brytania jest jedynym państwem europejskim, które rzeczywiście podziela fundamentalne założenia dotyczące bezpieczeństwa państw Europy Środkowo-Wschodniej. Wynika to z unikatowej pozycji Wielkiej Brytanii jako państwa flankowego wobec Rosji na północy, co nie ma odzwierciedlenia w przypadku Niemiec, Francji czy Włoch.
Należy zaznaczyć, że Brytyjczycy zajmują pozycję na flance północnej, skierowanej ku Arktyce i Skandynawii. na flance wschodniej. Stałe naruszenia przestrzeni morskiej przez rosyjskie samoloty czy okręty, ataki chemiczne, jak w przypadku otrucia Litwinienki i rodziny Skripali są elementem ich polityki, co sprawia, że traktują tę kwestię bardzo poważnie, zwłaszcza w kontekście eskalacji wojennej, do jakiej doszło w Ukrainie.

Niemniej jednak, mimo zaangażowania, brytyjski budżet i siły zbrojne mają swoje ograniczenia. Ich wojsko nie jest z gumy, wiemy, że nie planują wystawiać dużej armii lądowej. Jednak planują utrzymanie nowoczesnych sił zbrojnych, które będą skierowane przede wszystkim na domenę morską, powietrzną, cybernetyczną i kosmiczną.
Ich strategia zakłada obecność i działania mające na celu powstrzymanie Rosji poprzez wsparcie sojuszników, poprzez wspieranie tych sojuszników dostawami broni, współpracą technologiczną, ale raczej nie bezpośrednim uczestnictwem swoich wojsk.
W tym kontekście współpraca z dużymi, poważnymi państwami staje się kluczowa. Ukraina jest potencjalnym partnerem, jednak to Polska, będąc niemalże idealnym sojusznikiem, wyróżnia się jako duże państwo z dużą populacją, strategiczną lokalizacją i z pieniędzmi na zakupy zbrojeniowe. Ponadto, Polska i Wielka Brytania w ciągu ostatnich dwóch lat nawiązały szereg strategicznych umów zbrojeniowych, obejmujących m.in. Fregaty-miecznik, program Otokar-brzoza, oraz kluczowy program systemu obrony powietrznej "Narew", oparty o brytyjskie rakiety.