Gdybyśmy mieli wystarczającą liczbę systemów obrony powietrznej, a mianowicie Patriotów, bylibyśmy w stanie chronić nie tylko życie naszych ludzi, ale także naszą gospodarkę przed zniszczeniem - powiedział szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba w rozmowie z portalem Politico.
Widząc, że ukraińskie siły są wypierane ze swoich pozycji, powinniśmy poznać przyczynę. Dzieje się tak dlatego, że Rosja zaczęła masowo używać zmodernizowanych bomb kierowanych z powietrza - dodał ukraiński minister.
Powiedział, że przed tą bronią "nie da się uciec". Nie można jej zablokować. Po prostu spada na głowę i niszczy wszystko. W ten sposób tracimy pozycje i jedynym sposobem, aby temu zapobiec, jest zestrzelenie samolotów przenoszących bomby - zaznaczył. Dodał, że Ukraina potrzebuje systemów obrony powietrznej na liniach frontu.
Dajcie nam te cholerne Patrioty. Ukraina potrzebuje teraz obrony powietrznej - powiedział minister.
Apel USA do Ukrainy
Kilka dni temu media informowały, że USA zaapelowały do Ukrainy, aby zaprzestała ataków na rosyjską infrastrukturę energetyczną i obiekty naftowe ponieważ spowoduje to wzrost światowych cen energii.
O komentarz do tej sprawy Politico poprosiło Kułebę. Zapytany, czy czasami czuje, że zachodni sojusznicy chcą, aby Ukraina "walczyła z jedną ręką związaną za plecami", odpowiedział twierdząco.
Jak pisze portal Politico dla mieszkańców Kijowa potrzeba takiej obrony jest aż nadto oczywista. Zaledwie godzinę przed poniedziałkowym spotkaniem Kułeby z portalem w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, stolica Ukrainy została zaatakowana przez rosyjskie rakiety balistyczne.
Hipersoniczne rakiety Cyrkon w ataku na Kijów
Kilka wybuchów rozległo się zaledwie chwilę po tym, jak w całym mieście zawyły syreny przeciwlotnicze.
Ukraińskiej obronie przeciwlotniczej udało się zestrzelić nad Kijowem dwie rakiety Cyrkon, a typ pocisku potwierdziła analiza odłamków, które spadły na terenie miasta.
Rosjanie prawdopodobnie po raz pierwszy użyli rakiety Cyrkon w czasie swojej agresji na Ukrainę w ataku na Kijów 7 lutego br., ale ze względu na niewielką ilość odłamków typ rakiety udało się zidentyfikować dopiero po pięciu dniach.