To pierwszy sondaż od czasu podania niespełna dwa tygodnie temu przez premiera Rishiego Sunaka daty wyborów, który przeprowadzono nie na podstawie zwykłej ogólnokrajowej, reprezentatywnej próby liczącej zwykle ok. 2000 osób, lecz na podstawie sondaży w poszczególnych okręgach i przy uwzględnieniu dodatkowych czynników. Przepytanych zostało prawie 59 tys. osób, jest zatem znacznie bardziej wiarygodny niż zwykłe sondaże.
422 mandaty na 650 miejsc
Według YouGov, Partia Pracy w liczącej 650 miejsc Izbie Gmin zdobędzie 422 mandaty, czyli o 222 więcej niż zdobyłaby w poprzednich wyborach w 2019 roku, gdyby odbywały się one w takich okręgach, jak obecnie (przed tegorocznymi wyborami skorygowano granice okręgów stosownie do zmian populacji). Byłaby to największa liczba mandatów zdobytych przez laburzystów w ich historii i największa liczba zdobyta przez jakąkolwiek partię od 1931 roku.
Oznaczałoby to również, że nowy laburzystowski rząd miałby przewagę 194 mandatów nad opozycją i byłaby to najbezpieczniejsza większość jakiegokolwiek rządu również od 1931 roku. Dla porównania - gdy w 1997 roku laburzyści pod przywództwem Tony'ego Blaira wracali do władzy, mieli przewagę 179 mandatów, a najlepszym wynikiem konserwatywnej premier Margaret Thatcher była przewaga 144 mandatów zdobyta w 1983 roku.
Porażka Partii Konserwatywnej
Według tego sondażu rządząca od 2010 roku Partia Konserwatywna zdobyłaby 140 mandatów, czyli o 232 mniej niż zdobyłaby w poprzednich wyborach przy uwzględnieniu obecnych granic okręgów. Byłby to najgorszy rezultat tej partii od 1906 roku, kiedy zdobyli 131 mandatów i sporo gorszy wynik od największej jej klęski po II wojnie światowej, jaką były wybory z 1997 roku, gdy zdobyła 165 mandatów. Konserwatyści zostaliby niemal całkowicie wymieceni z Londynu, północno-zachodniej i północno-wschodniej Anglii oraz z Walii.
Na trzecim miejscu pod względem liczby mandatów znaleźliby się Liberalni Demokraci, których stan posiadania zwiększyłby się z ośmiu do 48 mandatów. Prawie dwie trzecie posiadanych obecnie mandatów straciłaby Szkocka Partia Narodowa (SNP), która spośród 57 okręgów w Szkocji wygrałaby tylko w 17, co byłoby jej najgorszym wynikiem od 2010 roku. Żadnego miejsca w Izbie Gmin nie zdobyłaby prawicowo-populistyczna partia Reform UK, choć głosować zamierza na nią ponad 10 proc. ankietowanych, ale sondaż został przeprowadzony zanim główny orędownik brexitu Nigel Farage ogłosił, że wraca do roli lidera tego ugrupowania i będzie startował w wyborach.
Jeśli chodzi o odsetek poparcia dla poszczególnych partii, to na laburzystów głosować zamierza 42,9 proc. badanych, na konserwatystów - 24,5 proc., na Liberalnych Demokratów - 10,6 proc., na Reform UK - 10,1 proc., na Partię Zielonych - 6,7 proc., a na SNP - 2,8 proc.
Skala prognozowanej porażki Partii Konserwatywnej jest tak duża, że 12 spośród 26 członków rządu Rishiego Sunaka może nie zostać ponownie wybranych do Izby Gmin. Wśród tych, którym to grozi, są tak znaczące postaci jak minister finansów Jeremy Hunt, minister obrony Grant Shapps, minister sprawiedliwości Alex Chalk, liderka Izby Gmin Penny Mordaunt czy prokurator generalna Victoria Prentis.