W nowej aktualizacji wywiadowczej brytyjskie MON podaje, że od początku czerwca rosyjskie siły powietrzne poprzez swoje lotnictwo taktyczne kontynuowały wywieranie presji na linii frontu na Ukrainie, podczas gdy drony kamikadze uderzały w głębiej położone cele infrastrukturalne i wojskowe.
Efekt frustracji Rosji
Ale pomiędzy 12 a 18 czerwca rosyjskie lotnictwo dalekiego zasięgu przekierowało uwagę na uderzenia pociskami manewrującymi w ukraińskie bazy lotnicze, co niemal na pewno jest efektem frustracji związanej z sukcesami ukraińskich ataków z powietrza, a także zapewne pokazuje rosyjskie obawy w związku z przyszłym użyciem przez Ukrainę samolotów F-16.
Jak zwrócono uwagę, seria skoordynowanych ukraińskich ataków przeciwko celom na Krymie spowodowała zniszczenie krytycznych elementów rosyjskich systemów pocisków typu ziemia-powietrze SA-20 (S-300) i SA-21 (S-400). Te sukcesy podkreślają problemy Rosji z obroną swoich zasobów na Krymie, mimo dumy wyrażanej ze swojej obrony powietrznej i znaczących zasobów finansowych na nią przekazywanych.
Zwiększone ryzyko na Krymie
Choć jest prawdopodobne, że Rosja jest w stanie szybko zastąpić systemy, trwałe ich tracenie prawdopodobnie zmusi ją - jeśli chce utrzymać stopień pokrycia obroną powietrzną - do ściągania sprzętu z innych obszarów, podobnie jak robiła to w przeszłości. Alternatywnie Rosja może być zmuszona do zaakceptowania ograniczenia w możliwościach, narażając swoje wojska na Krymie na zwiększone ryzyko.
Przypadkowa utrata bombowca
Dodano, że dalsze skuteczne ukraińskie ataki na rosyjskie bazy lotnicze, jak w Mozdoku, Achtiubińsku czy niedawno w Morozowsku, najprawdopodobniej zmusiły Rosję do kontynuacji przemieszczania samolotów do baz położonych dalej od linii frontu. To niemal na pewno spowoduje zwiększone zużycie samolotów i zmęczenie załóg, jako że wydłużą się czasy lotów. Oceniono, że jest możliwe, iż to było przyczyną przypadkowej utraty samolotu myśliwsko-bombowego Su-34 (w kodzie NATO: Fullback) nad Osetią Północną w dniu 12 czerwca.