Co ciekawe, Scholza w podobnym tonie krytykują także przedstawiciele skrajnej prawicy i lewicy.

Krytyka Olafa Scholza ze wszystkich stron

Szef AfD Tino Chrupalla oraz Sahra Wagenknecht z lewicowego Sojuszu własnego imienia zaskakująco zgodnie biją w Scholza, oskarżając go, że nie reprezentuje interesów obywateli. Tylko wtedy, gdy obywatele zostaną zrozumiani i poczują, że są wysłuchiwani, zaakceptują również instytucje i stojących za nimi graczy - mówi Chrupalla cytowany przez Deutsche Welle.

Reklama

Scholz: Ekstremiści wykorzystują obawy obywateli

Sam Olaf Scholz przyznał podczas wystąpienia w Bundestagu, że niemiecka polityka przeżywa kryzys zaufania. Ciągłe doświadczanie kryzysu zachwiało zaufaniem, nie ma innego sposobu, aby to ująć. To, co musimy zrobić, to wzmocnić bezpieczeństwo zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne – oświadczył kanclerz.

Szef rządu przestrzegł zarazem przed "rywalizacją z populistami i ekstremistami, którzy wykorzystują obawy obywateli do własnych celów". Jego zdaniem wynik eurowyborów pokazał, że "w obliczu wszystkich kryzysów wiele osób wyraźnie straciło zaufanie".

Reklama

Scholz zapewnił także, że jego rząd zrobi wszystko, aby przyspieszyć wzrost gospodarczy. Koalicja wraz z nowym budżetem uruchomi "turbodoładowanie" - jak mówił.

Scholz: Kto wierzy Putinowi, musi oglądać dużo Russia Today

Kanclerz skrytykował także "rzekomą ofertę Putina" odnośnie zawieszenia broni. Każdy, kto wierzy, że doprowadzi to do trwałego pokoju w Europie, musi naprawdę dużo oglądać Russia Today – stwierdził kanclerz. Jego zdaniem "Rosja nie chce pokoju", a droga do niego będzie jeszcze "długa i ciężka".

Scholz zauważył też, że czerwcowy szczyt G7 owocujący zielonym światłem na 50-miliardową pożyczkę dla Ukrainy wysłał "jasny sygnał Putinowi" liczącego na to, że wsparcie finansowe Zachodu dla Kijowa skończy się z powodu ograniczeń budżetowych. Wraz z decyzją G7 kalkulacja ta runęła – stwierdził kanclerz.