Po pobycie w Sumach na wschodzie Ukrainy jeńcy wojenni wysyłani są na zachód kraju, dalej od walk - zaznaczył w sobotnim artykule "NYT".

Jeden karabin na stanowisku bojowym

Reklama

Jeden z jeńców, z którymi rozmawiał dziennik, powiedział, że został powołany do wojska w grudniu. Kilka dni przed atakiem Ukraińców nasilił się ich ogień artyleryjski. Zgłosiliśmy to dowódcom, ale nie zareagowali. Powiedzieli tylko, że nic nie mogą z tym zrobić - przyznał 21-letni Igor.

Dodał, że na zajmowanym przez niego stanowisku znajdował się tylko jeden karabin, który nie jest w stanie prowadzić skutecznej walki z zachodnim sprzętem używanym do ataku przez Ukraińców - wozami opancerzonymi Bradley.

Granicy bronili słabo przeszkoleni poborowi

Rosyjscy jeńcy przypominali w wywiadach z "NYT" porzucenie swoich pozycji lub poddanie się, gdy znaleźli się w obliczu dobrze wyposażonych, zaprawionych w bojach sił ukraińskich przepływających przez ich granicę.

Okazało się, że granicy Rosji bronili słabo przeszkoleni, głównie młodzi żołnierze z poboru - podkreślił dziennik. Rosyjski szeregowy wspominał, że przeżył, leżąc przez trzy dni w lesie w pobliżu granicy, przykryty gałęziami i liśćmi, zanim podjął decyzję o poddaniu się. "Nigdy nie myślałem, że do czegoś takiego dojdzie" - powiedział, mówiąc o ukraińskim ataku.

"NYT" przypomina sytuacje z Afganistanu i Czeczenii

Reklama

"Rosyjskie władze postawiły na granicy poborowych bez doświadczenia, z których część została powołana zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Ich masowe kapitulacje mogą poprawić pozycję Kijowa w ewentualnych rozmowach pokojowych" - ocenił "NYT".

Dziennik wyjaśnił, że prawo rosyjskie zabrania rozmieszczania poborowych poza krajem, jednak wyczerpane wojsko zdecydowało o wysłaniu ich do ochrony granic. "Straty młodych, poborowych żołnierzy rosyjskich podczas wojen w Afganistanie i Czeczenii wywołały powszechne niezadowolenie w kraju" - zauważył "NYT".