Libański Hezbollah potrzebował prawie miesiąca, aby odpowiedzieć na atak Izraela z 30 lipca, w którym zginął jeden z liderów organizacji, Fuad Szukr. Izrael przewidział jednak nadchodzący atak, podejmując 25 sierpnia działania, które Izraelskie Siły Obronne określiły jako uderzenia wyprzedzające w wyrzutnie rakiet Hezbollahu, które zmniejszyły skalę jego spodziewanej ofensywy.

Reklama

"Obie strony podejmują ryzyko"

Zdaniem Zimmta obie strony nadal podejmują ryzyko, atakując się wzajemnie, ale potencjalne błędy i niedokładne kalkulacje mogą wywołać konflikt, którego (Hezbollah i Izrael - PAP) chcą uniknąć. (...) Ten ciągły tzw. ograniczony konflikt między Izraelem a Hezbollahem jest bardzo trudny do opanowania - dodał.

Siły zbrojne Izraela ogłosiły, że w operacji prewencyjnej udział wzięło około 100 myśliwców, podczas gdy Hezbollah twierdzi, że wystrzelił ponad 300 rakiet i dronów przeciwko Izraelowi. Jeśli liczby te są prawdziwe, oznacza to największą wymianę ognia między Izraelem a Hezbollahem od czasu wojny w 2006 r., która zakończyła się impasem - zauważył Zimmt.

Jak ocenił analityk, gdyby nie izraelskie ataki wyprzedzające, skala ataku Hezbollahu byłaby druzgocąca, co spowodowałoby "ostrą odpowiedź" Izraela.

Co jeszcze zagraża Bliskiemu Wschodowi?

Reklama

Zdaniem rozmówcy RWE pomimo intensywnej wymiany ognia obecnie wydaje się, że ataki nie wpłynęły na negocjacje w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy i uwolnienia przez Hamas izraelskich zakładników. Zimmt powiedział, że takie porozumienie mogłoby pomóc w deeskalacji napięć - choć jest to tylko spekulacją.

Wśród czynników zagrażających stabilności Bliskiego Wschodu wymienia się nie tylko spodziewany odwet Hezbollahu na Izrael za śmierć Szukra, ale również atak na państwo żydowskie zapowiadany przez Iran. Władze irańskie poprzysięgły odwet na Izraelu po tym, jak w przypisywanym mu zamachu w centrum Teheranu 31 lipca zginął Ismail Hanije, polityczny przywódca palestyńskiego Hamasu.