Jak poinformował 4 grudnia dziennik "Die Welt", załoga rosyjskiego okrętu wystrzeliła amunicję sygnałową podczas misji zwiadowczej śmigłowca Bundeswehry na Morzu Bałtyckim. Szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock zapowiedziała więcej patroli, aby chronić infrastrukturę krytyczną.

Reklama

Rzecznik ministerstwa obrony Niemiec oznajmił w środę, że nie może potwierdzić doniesień o incydencie na Morzu Bałtyckim. Niemieckie gazety piszą jednak o zaniepokojeniu w kraju. "Niegroźne z pozoru incydenty, jak ostrzelanie flarami niemieckiego śmigłowca na Bałtyku, mają potencjał, by bardzo brzydko eskalować – ostrzega gazeta "Sueddeutsche Zeitung".

"Tak zaczynają się wojny"

Komentator gazety uważa, że, Rosja ciągle testuje, gdzie leżą granice artykułu 5 NATO. "Nie można wykluczyć, że w pewnym momencie zostanie ona przekroczona - czy to celowo, czy też przez przypadek, pecha lub brawurę. Co wtedy? Cóż, jeden z komentarzy często słyszanych od ekspertów wojskowych w związku z takimi incydentami brzmi: Tak zaczynają się wojny".

Według gazety sytuacja wcale nie była niegroźna - jak to chcą przedstawić władze Niemiec, aby nie siać paniki. Śmigłowiec niemieckiej marynarki wojennej, wykonujący lot rozpoznawczy, został ostrzelany pociskami sygnalizacyjnymi przez załogę rosyjskiego tankowca. Nikt nie ucierpiał, a niemiecka załoga nie była zagrożona.

Reklama

Bardzo niebezpieczna mieszanka

Według "Sueddeutsche Zeitung", tankowcowi, który złamał zachodnie sankcje nałożone na Rosję towarzyszył podobno rosyjski okręt wojenny. Helikopter wystartował z niemieckiej fregaty. "Dwa okręty wojenne, jeden z Rosji i jeden z państwa członkowskiego NATO plus podejrzany tankowiec oraz stosunkowo wrażliwy obiekt latający plus strzały w powietrzu - razem tworzy to bardzo niebezpieczną mieszankę" - czytamy w gazecie.

Szukasz ważnych i wiarygodnych informacji? Zaprenumeruj Dziennik Gazetę Prawną