Półtoragodzinna debata kandydatów w niedzielę wieczorem transmitowana była na żywo przez stacje telewizji publicznej ARD i ZDF.

Spór o broń dla Ukrainy

W pierwszym błyskawicznym sondażu ZDF 37 proc. pytanych uznało, że w dyskusji lepiej wypadł Scholz. 34 proc. było zdania, że lepszy był Merz, a 29 proc. nie dostrzegło żadnej różnicy.

Reklama

Nie uważam za słuszne dostarczanie przez nas (Ukrainie) broni o dużej sile rażenia, która może razić cele położone głęboko na terytorium Rosji– powiedział Scholz. Jak dodał, "byłby to krok, którego ze względu na odpowiedzialność za Niemcy nie należy podejmować". Scholz zarzucił swojemu przeciwnikowi "stałą zmianę poglądów" w tej kwestii.

Mówiłem zawsze, że przekazanie pocisków sterujących (Taurus) musi być konsultowane w Unii Europejskiej. Ameryka dostarcza, Francja dostarcza, Wielka Brytania dostarcza. My też powinniśmy byli dostarczyć – mówił Merz. Pytanie brzmi, czy powinniśmy dać ukraińskiej armii do ręki instrument do walki z Rosją – sprecyzował.

Reklama

Spór o wydatki na obronność

W sporze o wydatki na obronność Scholz podkreślił, że jako pierwszy szef rządu podniósł w roku ubiegłym budżet na wojsko do wysokości 2 proc. PKB. Zdaniem Merza Niemcy powinny przeznaczać na Bundeswehrę "wyraźnie więcej niż 2 proc.".

Obaj kandydaci potwierdzili odmienne stanowiska w kwestii finansowania armii. Zdaniem Scholza konieczne jest poluzowanie dyscypliny budżetowej. Merz uważa natomiast, że pieniądze na ten cel można uzyskać w ramach budżetu. Konieczny jest wzrost gospodarczy – podkreślił.

Spór o politykę migracyjną

Urzędujący kanclerz i jego rywal kontynuowali spór o politykę migracyjną, który pod koniec stycznia doprowadził do ostrej konfrontacji w parlamencie. Merz przypomniał drastyczne szczegóły zamachu w Aschaffenburgu, gdzie uchodźca z Afganistanu zabił dwuletnie dziecko zadając mu ciosy kuchennym nożem.

W ataku zginął też 41-letni mężczyzna, a inne dziecko zostało poważnie ranne. Prawdopodobnie psychicznie chory Afgańczyk powinien był być po odrzuceniu wniosku o azyl deportowany z Niemiec, jednak ze względu na błędy popełnione przez władze migracyjne przebywał nadal w kraju.

Merz wytknął kanclerzowi, że za jego kadencji (od 2021 r.) do Niemiec przyjechało ponad 2 mln nielegalnych imigrantów. Kandydat CDU/CSU bronił swoich planów wprowadzenia stałych kontroli granicznych i zawracania z granicy migrantów bez ważnych dokumentów, nawet wtedy, gdy zgłaszają chęć wystąpienia o azyl.

"Wystarczy, że polski premier to powie"

Scholz podkreślał, że kontrole graniczne zostały prowadzone przez jego rząd. Wskazał na spadek liczby obcokrajowców składających wniosek o azyl. Zaznaczył, że rośnie też liczba osób deportowanych, choć wyniki nadal nie są zadowalające. Zawracanie migrantów z granicy kanclerz uznał za niezgodne z unijnym prawem. Ostrzegł, że kraje sąsiadujące z Niemcami nie będą przyjmowały uchodźców zawracanych przez niemieckie służby. Wystarczy, że polski premier powie: nie przyjmujemy (uchodźców) i już mamy europejski kryzys – ostrzegł. Wyjściem ma być jego zdaniem wejście w życie w 2026 r. europejskiego systemu azylowego, który odciąży Niemcy.

Współpraca ze skrajnie prawicową AfD?

Merz zapewnił po raz kolejny, że nie zamierza współpracować ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec (AfD). Nie zrobimy tego, w kwestiach merytorycznych dzielą nas lata świetlne – podkreślił. Scholz ponownie zarzucił Merzowi "złamanie słowa" i "naruszenie tabu". Nie mam do pana zaufania – zaznaczył.

Podczas głosowań w Bundestagu nad projektami CDU/CSU dotyczącymi ograniczenia migracji Merz wykorzystał poparcie AfD, chociaż wcześniej deklarował, że nigdy nie wniesie pod obrady ustawy, która może zostać przegłosowana dzięki poparciu skrajnej prawicy. Taktyka chadeków wywołała protesty w całym kraju, a w demonstracjach przeciwko Merzowi uczestniczyły setki tysięcy osób.

Komentator ARD powiedział, że Merz zdobył też punkty w dyskusji dotyczącej gospodarki, natomiast Scholz wypadł dobrze mówiąc o polityce socjalnej rządu. Poparciem cieszy się jego propozycja podniesienia płacy minimalnej do 15 euro za godzinę. Socjaldemokraci, gdy mają kłopoty, zawsze podnoszą podatki i zwiększają dług. My obniżymy podatki – mówił Merz.

Zwycięstwo przez nokaut?

Na dwa tygodnie przed wyborami zdecydowanym faworytem pozostaje Merz. Jego partie – CDU i CSU cieszą się od miesięcy stabilnym poparciem ponad 30 proc. elektoratu. Scholz może liczyć na poparcie mniejsze o połowę. Żeby odmienić sytuację, Scholz musiałby odnieść zwycięstwo przez nokaut, a to się nie wydarzyło – podsumował pojedynek komentator ARD. Drugi i zarazem ostatni pojedynek w tym formacie odbędzie się na cztery dni przed wyborami – 19 lutego.

Podczas spotkania nie było publiczności. We wcześniejszych debatach przedwyborczych dochodziło do jednostronnych reakcji widzów okazujących demonstracyjnie sympatię jednej stronie politycznego sporu.