Warszawa
Reklama

Wybory w USA: 10 MOŻLIWYCH SCENARIUSZY w przypadku zwycięstwa Clinton

3 listopada 2016, 11:58
1. Wojna Biorąc pod uwagę poglądy Clinton oraz skład zespołu doradców, w przypadku jej wygranej możemy spodziewać się dosyć dziwnego połączenia polityki Baracka Obamy i George’a W. Busha. W polityce wewnętrznej, Clinton może pokazać swoją liberalną, a nawet progresywną twarz. W polityce zewnętrznej może pozostać neokonserwatystką. Mimo agresywnej retoryki Trumpa, to właśnie działania Clinton mogłyby prędzej doprowadzić do wojny. Wsparła ona inwazję na Irak, „usunięcie” premiera Libii Mu'ammara al-Kaddafiego; uważa również, że USA powinny zwiększyć swoje uczestnictwo w konflikcie w Syrii, w której bojownicy walczący przeciwko rządowi Bashara al-Assada już od dłuższego czasu mogą liczyć na amerykańską pomoc. Wspierając stworzenie tak zwanej “no-fly zone” w Syrii, Clinton ustawia USA na kolizyjnym kursie z Rosją – największym atomowym mocarstwem na świecie. Należy przy tym dodać, że z punktu widzenia międzynarodowego prawa, działania Rosji w Syrii – która wspiera uznany międzynarodowo rząd w walce przeciwko terrorystom i grupom bojowników – mają solidniejsze podstawy niż działania USA i ich koalicji. Największym zagrożeniem związanym z prezydenturą Clinton jest polityka wspierania grup dżihadystów i terrorystów w walce ze świeckimi dyktatorami w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – tak jak w przypadku Kaddafiego, Husajna i Assada. Biorąc pod uwagę sytuację w Libii i Iraku po zaangażowaniu się USA, trudno jest zaakceptować „humanitarne interwencje” USA, tak samo jak wsparcie Waszyngtonu dla Saudów, którzy wielokrotnie złamali prawa człowieka. Dlatego długoterminowy imperialistyczny projekt USA, kontynuowany podczas prezydentury Clinton, znacznie pogorszy relacje z mocarstwem atomowym - Rosją. Źródło: Saxo Bank
1. Wojna Biorąc pod uwagę poglądy Clinton oraz skład zespołu doradców, w przypadku jej wygranej możemy spodziewać się dosyć dziwnego połączenia polityki Baracka Obamy i George’a W. Busha. W polityce wewnętrznej, Clinton może pokazać swoją liberalną, a nawet progresywną twarz. W polityce zewnętrznej może pozostać neokonserwatystką. Mimo agresywnej retoryki Trumpa, to właśnie działania Clinton mogłyby prędzej doprowadzić do wojny. Wsparła ona inwazję na Irak, „usunięcie” premiera Libii Mu'ammara al-Kaddafiego; uważa również, że USA powinny zwiększyć swoje uczestnictwo w konflikcie w Syrii, w której bojownicy walczący przeciwko rządowi Bashara al-Assada już od dłuższego czasu mogą liczyć na amerykańską pomoc. Wspierając stworzenie tak zwanej “no-fly zone” w Syrii, Clinton ustawia USA na kolizyjnym kursie z Rosją – największym atomowym mocarstwem na świecie. Należy przy tym dodać, że z punktu widzenia międzynarodowego prawa, działania Rosji w Syrii – która wspiera uznany międzynarodowo rząd w walce przeciwko terrorystom i grupom bojowników – mają solidniejsze podstawy niż działania USA i ich koalicji. Największym zagrożeniem związanym z prezydenturą Clinton jest polityka wspierania grup dżihadystów i terrorystów w walce ze świeckimi dyktatorami w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej – tak jak w przypadku Kaddafiego, Husajna i Assada. Biorąc pod uwagę sytuację w Libii i Iraku po zaangażowaniu się USA, trudno jest zaakceptować „humanitarne interwencje” USA, tak samo jak wsparcie Waszyngtonu dla Saudów, którzy wielokrotnie złamali prawa człowieka. Dlatego długoterminowy imperialistyczny projekt USA, kontynuowany podczas prezydentury Clinton, znacznie pogorszy relacje z mocarstwem atomowym - Rosją. Źródło: Saxo Bank / PAP/EPA / CRISTOBAL HERRERA
Kandydatka Demokratów w wyborach prezydenckich w USA - Hillary Clinton – jest postrzegana, według ogólnej opinii, jako jedyny rozsądny wybór, oznaczający kontynuację polityki opartej na dyskusji i normalności. Jest to o tyle ważne, że USA znajdują się obecnie w trudnej sytuacji – ich pozycja jako supermocarstwa słabnie, a uczestnictwo w kilku konfliktach i utrzymanie niemal 800 baz wojskowych na całym świecie staje się coraz trudniejsze i kosztowne. Należy podkreślić, że prezydencja Clinton nie oznacza po prostu przeciwieństwa rządów kandydata Republikanów, Donalda Trumpa, a raczej kontynuację niestabilnego status quo. Czego można spodziewać się więc po prezydencji Clinton?

Powiązane

Reklama
Reklama
Zapisz się na newsletter
Najważniejsze wydarzenia polityczne i społeczne, istotne wiadomości kulturalne, najlepsza rozrywka, pomocne porady i najświeższa prognoza pogody. To wszystko i wiele więcej znajdziesz w newsletterze Dziennik.pl. Trzymamy rękę na pulsie Polski i świata. Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco!
Zaznacz wymagane zgody
loading
Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na otrzymywanie treści reklam również podmiotów trzecich
Administratorem danych osobowych jest INFOR PL S.A. Dane są przetwarzane w celu wysyłki newslettera. Po więcej informacji kliknij tutaj.
success

Potwierdź zapis

Sprawdź maila, żeby potwierdzić swój zapis na newsletter. Jeśli nie widzisz wiadomości, sprawdź folder SPAM w swojej skrzynce.

failure

Coś poszło nie tak

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
Reklama
Zobacz
Reklama