Wybory samorządowe 2024 przed nami. W najbliższą niedzielę 7 kwietnia wybierzemy prezydentów miast, burmistrzów, wójtów, radnych sejmików, rad miast i gmin. Tym samym piątek jest ostatnim dniem kampanii przedwyborczej, a od północy obowiązywać będzie tzw. cisza wyborcza.
Zdaniem dr Macieja Onasza, politologa z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego czegoś tej kampanii brakowało. Gdybyśmy w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie zostali zarzuceni banerami na płotach to większość mogłaby nie zauważyć, że trwa kampania. Ona była krótka i intensywna inaczej niż byśmy chcieli, bo najmniej było dyskusji o rozwoju tych tzw. naszych małych ojczyzn - stwierdził w rozmowie z Dziennik.pl dr Onasz. Raczej mieliśmy temat zastępczy czyli żeby odsunąć PiS od władzy. Coś takiego słyszymy wwielkich miastach, gdy np. ani w Warszawie nie rządzi PiS, ani na Mazowszu, ani w Łodzi, Poznaniu czy Gdańsku. To dotyczy tylko kilku sejmików, których losy polityczne faktycznie są niepewne. Także polityka krajowa zdeterminowała tą kampanię - dodał.
Jak podkreślił w kampanii widać było, że "jesteśmy świeżo po wyborach parlamentarnych". PO jest na fali wznoszącej, idzie po swoje. PiS wciąż niemoże się podnieść. Tam dominują kłótnie wewnętrzne i dezorganizacja, co było bardzo wyraźnie widać, gdy nie byli w stanie zarejestrować list. Widać, że tam jest problem organizacyjny - wskazał ekspert.
Politolog: Najsilniejsze partie się pogubiły
Poza tym bardzo późno pojawiający się kandydaci. Do ostatniej chwili np. w Łodzi nie wiedzieliśmy kogo wystawi PiS, kogo Trzecia Droga. Podobnie PO, która długo zastanawiała się czy we Wrocławiu wystawić kandydata czy nie…Albo w Warszawie TD, która podobnie długo wahała się czy poprzeć Trzaskowskiego, czy wystawić swojego kandydata…trochę jak dzieci we mgle. Tak jakby byli zaskoczeni, że w ogóle są jakieś wybory samorządowe teraz - powiedział.
I zaznaczył, że na przykład kwestie kandydatów powinny być ustalone dużo wcześniej "i nawet w modelu wielowariantowym". Widać wyraźnie, że najsilniejsze partie się pogubiły, że wszystkie siły i środki organizacyjne i umysłowe poszły na wybory parlamentarne, a samorząd odsunięto na bok, na zasadzie że jakoś to będzie. Dziwnie to wygląda, zwłaszcza, że należy pamiętać, iż samorząd wydaje ponad połowę środków publicznych i lepiej byłoby nie traktować go po macoszemu - podsumował dr Maciej Onasz.