Z badania exit poll opublikowanego w niedzielę wieczorem przez Ipsos wynika, ze w wyborach do sejmików wojewódzkich w skali kraju PiS uzyskał 33,7 proc., Koalicja Obywatelska - 31,9 proc., Trzecia Droga - 13,5 proc.; Konfederacja - 7,5 proc., Lewica - 6,8 proc.

Reklama

Według Ipsos, 2,7 proc. głosów uzyskało Stowarzyszenie Bezpartyjni Samorządowcy. Na inne, lokalne komitety wyborcze zagłosowało 3,9 proc. wyborców.

To, że na pierwszym miejscu jest PiS, jest porażką PO. Oczekiwania w Platformie były bardzo rozbudzone, zwłaszcza pod koniec kampanii wyborczej. I pokazuje to też pierwsza reakcja Donalda Tuska. Jeżeli wychodzi i mówi, że sukcesem jest to, że prezydentem Warszawy jest Trzaskowski, to znaczy, że jest słabo, bo innego wyniku w Warszawie nikt się nie spodziewał - powiedział Dziennik.pl z dr Maciej Onasz, politolog z Katedry Systemów Politycznych Uniwersytetu Łódzkiego.

Reklama

Na drugim biegunie jest bardzo słaby wynik Lewicy. W mojej cenie to może być efekt ucieczki od szyldu Lewicy, na listy KO. Czarzasty z Biedroniem będą musieli sporo przemyśleć - dodał.

Zdaniem politologa wybroniła się Trzecia Droga. Może trochę poniżej rozbudzonych oczekiwań, ale to nie jest wynik, którego muszą się wstydzić - zaznaczył.I Konfederacja, z tego, co widać, po raz pierwszy wejdzie w system samorządowy i tym samym mamy powrót skrajnej pawicy do polskiego samorządu. To może być oczywiście koalicjant dla PiS-u w kilku sejmikach, ale może być też tak, że w innych KO lub TD wyciągną rękę do Konfederacji, co jednak w mojej ocenie nie będzie spójne z oczekiwaniami wyborców - podkreślił dr Onasz.

Wybory samorządowe 2024 - frekwencja

Z sondażu Ipsos wynika, że frekwencja w wyborach samorządowych wyniosła 51,5 proc. W niedzielę w ciągu dnia Państwowa Komisja Wyborcza informowała, że do godz. 17 frekwencja w wyborach samorządowych wyniosła 39,43 proc. Najwyższą frekwencję - powyżej 42 proc. PKW zanotowała w województwach świętokrzyskim i mazowieckim. Najniższą - 35 proc. stwierdzono w województwie opolskim.

W województwach kojarzonych z PiS-em mieliśmy frekwencję relatywnie wyższą. W największych miastach "szału nie było". Można to odczytywać jako czerwoną kartkę dla PO. Oczywiście powody mogły być różne, jednak te wybory pokazują, że największe miasta niespecjalnie są aktywne w porównaniu z innymi miejscami w Polsce - stwierdził w rozmowie z Dziennik.pl politolog UŁ.

Rozmawiała Aneta Malinowska (aneta.malinowska@infor.pl)