Za wybory płacimy, ale głosować nie chodzimy. FREKWENCJA na przestrzeni lat
1 Spośród ośmiu głosowań, w jakich w III RP wybieraliśmy Sejm i Senat (wliczając to częściowo wolne z 1989 roku), tylko trzy razy udało się złamać barierę 50 proc frekwencji. Najwięcej spośród uprawnionych do głosowania poszło do urn w 1989 roku, kiedy ich swoboda wyboru wciąż nie była pełna. Ostatnią wielką mobilizację zanotowano w 2007 roku - wtedy głosowało niespełna 54 proc. Polaków.
Shutterstock
2 Tu frekwencją jest zdecydowanie najlepiej - tylko raz zdarzyło się, by w pierwszej turze głosowania do urn poszło mniej niż połowa Polaków. Było to w roku 2005.
Shutterstock
3 Wybory samorządowe, choć teoretycznie najbardziej skomplikowane - wybieramy przedstawicieli na trzech szczeblach samorządu - pod względem frekwencji wcale nie wypadają najgorzej. Odchodzący właśnie przedstawiciele władz lokalnych w głosowaniu przed czterema laty zostali skazani przez 43 procent uprawnionych.
Shutterstock
4 Od kiedy w życie weszła obecna Konstytucja RP, nieodzownym wymogiem ważności referendum jest przekroczenie progu 50 procent frekwencji. Do tej pory takie głosowanie zdarzyło się raz - w 2003 roku decydowaliśmy o wejściu do Unii Europejskiej. We wcześniejszych plebiscytach, również tym konstytucyjnym z 1997 roku, do urn poszło mniej niż połowa uprawionych.
Shutterstock
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję