Solidarna Polska przedstawiła siedmiu kandydatów, którzy otworzą listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wystartują wszyscy liderzy i najbardziej znani posłowie. Zbigniew Ziobro z okręgu Małopolska i Świętokrzyskie, Jacek Kurski z Warszawy, Ludwik Dorn z Mazowsza, Tadeusz Cymańsi ze Śląska, Beata Kempa z Dolnego Śląska, Andrzej Dera z Wielkopolski i rzecznik partii, Patryk Jaki z Zachodniopomorskiego. Obecny europoseł Jacek Włosowicz będzie drugi na liście po liderze partii.
Podczas konwencji w Warszawie europoseł Tadeusz Cymański zaproponował wszechpolakom z Ruchu Narodowego i Polsce Razem Jarosława Gowina szukanie porozumienia przed nadchodzącą serią wyborów. Ma to być sposób na przełamanie dominacji dwóch największych partii. Cymański przyznał jednak od razu, że nie jest optymistą. Część regionów nadal pozostała nie obsadzona - to znak ręki wyciągniętej do innych ugrupowań a przede wszystkim sygnał dla wyborców, że Solidarna Polska dąży do zgody na prawicy.
Kandydaci Solidarnej Polski chcą wkroczyć do Parlamentu Europejskiego pod hasłem "Po pierwsze Polska". Zbigniew Ziobro w swoim wystąpieniu zarzucił euroentuzjastom, że mówią głównie o pieniądzach płynących do Polski, ale nie wspominają o tym, że z Polski wypływają "grube miliardy zysków" hiper i supermarketów, banków i międzynarodowych korporacji, które swoje siedziby mają w najbogatszych krajach Unii. Jego zdaniem Unia Europejska staje się też źródłem zesputych i zgniłych idei spod znaku tęczy zawłaszczonej przez homoseksualistów. Podkreślił, że Solidarna Polska nie zgadza się na adopcję dzieci przez homoseksualistów i na to, by zajmowała się tym Unia Europejska.
Zbigniew Ziobro zarzucił brak odwagi i odpowiedzialności politykom polskim, Jarosławowi Kaczyńskiemu i Jerzemu Buzkowi, którzy stali na ukraińskim Majdanie obok lidera tamtejszych nacjonalistów, "pod czerwono-czarnymi flagami UPA". Na sali rozległy się okrzyki "hańba".
Podczas konwencji przedstawiono też europejski dekalog Solidarnej Polski: wyższe płace w Polsce, wsparcie dla polskich rodzin na europejskim poziomie, złotówka musi pozostać polską walutą narodową, równe dopłaty dla polskich rolników, likwidacja pakietu klimatyczno-energetycznego, gaz łupkowy szansą dla Polski, koniec Traktatu Lizbońskiego - powrót do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, precz z lewicową propagandą za unijne pieniądze, dość unijnej biurokracji oraz dość kosztownych oraz absurdalnych regulacji UE. O to wszystko mają walczyć w Parlamencie Europejskim kandydaci Solidarnej Polski.
Gościem konwencji był przedstawiciel Ruchu Oburzonych RP - Piotr Rybak, który w imieniu Pawła Kukiza pozdrowił wszystkich działaczy Solidarnej Polski. Jego zdaniem partia Zbigniewa Ziobry jest jedyną, która mówi do Polaków po polsku.
Dość tych okrutnych działań przeciwko narodowi polskiemu - krzyczał oburzony Rybak zapewniając, że nigdy nie opuści polskiej ziemi.
Jako podsumowanie dotychczasowej działalności europosłów Solidarnej Polski organizatorzy konwencji pokazali film z fragmentami przemówień Zbigniewa Ziobry, Jacka Kurskiego, Tadeusza Cymańskiego i Jacka Włosowicza. Uczestnicy konwencji obejrzeli też nagrane wystąpienie Nigela Farage'a - przewodniczącego Grupy Europa Wolności i Demokracji. Podkreślił on wspólnotę celów programowych: sprzeciw wobec Traktatu Lizbońskiego oraz wspólnej waluty Euro, wiarę w suwerenne kraje europejskie, które rządzą się same przez urnę wyborczą. Farage wyraził też nadzieję na współpracę z Solidarną Polską w następnym parlamencie, który jego zdaniem będzie najbardziej eurosceptycznym Parlamentem Europejskim jaki do tej pory widzieliśmy. Europejski projekt nie ma wsparcia Europejczyków i po prostu nie działa - stwierdził brytyjski eurodeputowany. Solidarna Polska liczy na 5 mandatów w Parlamencie Europejskim, o jeden więcej niż obecnie. Będą to pierwsze ogólnopolskie wybory partii Zbigniewa Ziobry
Komentarze (9)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeKurski i Ziobro,Kempa Byle Jaki i te inne twory powinny już dać sobie spokój . Ludzie przekonali się z kim mają do czynienia.Kuski ma panienkę w Brukseli ,a taki solidarny i "ucciwy",że zakazał publikacji o swoim romansie .Sądem straszył gazetę NIE i kolporterów.Kempa ,Cymański też niezły cwaniaczek,który wyciąga dodatkowe pieniądze jeżdząc do Brukseli swoim samochodem.Nigdy na to nie należy głosować.
Podaj 5 nazwisk z PISu na ktre mogłbym zagłosować
Na Jaworskiego??
Andrzej Jaworski (PiS), prezes Stoczni Gdańsk, zarobił w tym roku w publicznych spółkach ponad 400 tysięcy złotych. Na początku roku Andrzej Jaworski był prezesem mało znanej warszawskiej spółki komunalnej Przedsiębiorstwo Gospodarki Maszynami Budownictwa Warszawa. Firma, w stu procentach należąca do gminy, zajmuje się głównie wynajmem maszyn budowlanych i zarządza tzw. targiem kwiatowym. Jaworski, czołowy działacz pomorskiego Prawa i Sprawiedliwości, prezesem spółki został w czasie, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński. W marcu tego roku Andrzej Jaworski został prezesem Stoczni Gdańsk. Z jego oświadczenia majątkowego wynika, że objąwszy tę posadę, nie od razu pożegnał się z warszawską PGMB. Jaworski wpisał bowiem, że jako prezes PGMB zarobił w tym roku 82 674 złote. Jak ujawniliśmyjuż w maju, zaraz po objęciu fotelu prezesa Stoczni Gdańsk, rada nadzorcza zakładu podniosła mu pensję. Oficjalnie zrównano jedynie pensje władz Stoczni Gdańsk i Stoczni Gdynia, jednak oznaczało to de facto, że prezes Jaworski na starcie zarabiał o ok. 10 tys. więcej niż jego poprzednik Stanisław Woyciechowski. Wypełniając teraz oświadczenie majątkowe jako radny sejmiku województwa, Andrzej Jaworski wpisał, że od marca do grudnia zarobił w samej stoczni 292 352 złote. Na tym jednak nie koniec. Prezes Jaworski wpisał w oświadczeniu szereg innych dochodów. 18,8 tysięca złotych zarobił jako przewodniczący rady nadzorczej Energi, którym został w maju. 6,4 tysiąca złotych zarobił w PKP Inter City. Nie udało nam się jednak ustalić, co tam robił. Prezes Jaworski wpisał w oświadczeniu jeszcze dwie kwoty - 933 złote to pierwsza dieta jako radnego województwa oraz 756 złotych z tytułu zasiadania w radzie programowej oddziału Telewizji Polskiej w Gdańsku. W sumie, jak policzyliśmy, były kandydat na prezydenta Gdańska, zasiadając w pięciu publicznych spółkach i sejmiku, zarobił w 2006 roku blisko 402 tysiące złotych. Andrzej Jaworski jest z wykształcenia etnologiem, ukończył też studia doktoranckie z politologii. Z prezesem nie udało nam się wczoraj skontaktować, przebywa na świątecznym urlopie.
Małgorzata Wojciechowska-Brennek
Prezes Transparency International Polska Pan Jaworski to musi być prawdziwy człowiek orkiestra, skoro zasiada w spółkach z tak różnych branż - i w telewizji, i w kolei, i w stoczni. Podejrzewam, że odbija się to niekorzystnie dla tych spółek, bo nie jest możliwe, aby on mógł rzetelnie wywiązywać się ze swoich obowiązków. To fizycznie nie jest możliwe. Widać wyraźnie, że trafił do tych spółek z politycznego nadania, a to nigdy nie jest dobre. Powinni tam trafiać ludzie merytorycznie, a nie politycznie przygotowani. To też bardzo zła sytuacja z punktu widzenia państwa, bo ten pan ma wpływ na finanse tych spółek, a przy tylu obowiązkach nie jest możliwe, żeby miał do tego wszystkiego głowę.