- W klubie wyłożonych jest kilka czystych kartek, żeby posłowie mogli się na nich podpisać. Nie ma informacji, do jakiego projektu ustawy zostaną wykorzystane - mówi gazeta.pl jeden z posłów.
Informację tę potwierdzają także inni członkowie klubu Solidarnej Polski. A poseł Józef Rojek dodaje, że nie widzi w tym nic dziwnego. Jak przekonuje, rozumie że mogą być sytuacje awaryjne i podpisy mogą być wtedy potrzebne.
- Jestem posłem od 2005 roku i wiem, że tak robi się też w innych klubach - podkreśla.
Władze klubu przyznają, że taka praktyka ma miejsce i tłumaczą, że nie są w stanie szybką ściągnąć swoich posłów do stolicy, kiedy kluczowe okazują się szybkość i sama liczba podpisów.
- A podpisy in blanco? - Wszędzie tak robią - ucina szef klubu Arkadiusz Mularczyk.